Home Polish Polish — mix Pan Leszek powiedział: Bezdomny nie będę… Potem rozegrała się tragedia

Pan Leszek powiedział: Bezdomny nie będę… Potem rozegrała się tragedia

267
0
SHARE

Do Patrycji Tomaszewskiej (29 l.) niespodziewanie przyszedł policjant. Wyjął fotografię i zapytał, czy tego mężczyznę. – Boże, on nie żyje?! To pan Leszek, mój sąsiad – odpowiedziała drżącym głosem. Łzy napłynęły jej do oczu, zaledwie dzień wcześniej z nim rozmawiała…
Do Patrycji Tomaszewskiej (29 l.) niespodziewanie przyszedł policjant. Wyjął fotografię i zapytał, czy tego mężczyznę. – Boże, on nie żyje?! To pan Leszek, mój sąsiad – odpowiedziała drżącym głosem. Łzy napłynęły jej do oczu, zaledwie dzień wcześniej z nim rozmawiała…
Pani Patrycja poznała pana Leszka (†60 l.) 7 lat temu, gdy zamieszkała w kamienicy przy ul. Orlej w Bydgoszczy. Mężczyzna miał już wtedy za sobą najlepsze lata życia, gdy był architektem. Został sam po rozwodzie. Troski topił w alkoholu, ale był spokojny, nikomu nie ubliżał. Chodził do sąsiadów po wodę, którą mu odcięli, bo nie miał z czego płacić czynszu.
– MOPS nie chciał pomóc panu Leszkowi, dopóki sam do nich nie przyjdzie. A on nie miał siły tam dojść! Do śmietnika ledwo szedł drobnymi krokami, dlatego nazywaliśmy go Tuptusiem – opowiada pani Patrycja.
Trzy tygodnie temu pana Leszka zatrzymała policja. Mężczyzna trafił do aresztu na 20 dni za niezapłacony mandat, ale dobrze mu to zrobiło, bo doszedł do siebie. Gdy wrócił do domu, zastał jednak zamknięte drzwi swojego mieszkania. W czasie remontu klatki schodowej ktoś wymienił zamki.
– Koło 13 przyszedł do mnie. Miał całą torbę jedzenia. Był czysty, ogolony. Powiedział: „No to ja już nie mam życia. Bezdomny nie będę” i wyszedł… – dodaje szeptem pani Patrycja.
Dla pana Leszka mieszkanie było wszystkim, co miał. Nie wytrzymał upodlenia! Załamany wszedł do rzeki Brdy i się utopił. Dlaczego nikt mu nie pomógł?
Urzędnicy MOPS nie mają nic sobie do zarzucenia, bo nie zdążyli… Zrzeszenie Właścicieli i Zarządców Domów też umywa ręce.
Adam Szymandera, prezes Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów w Bydgoszczy, do którego należy budynek, pytany o wymianę zamków w mieszkaniu pana Leszka, odparł jedynie, że nie wie, co się stało.
– Pierwszy raz o tej sprawie słyszę. Jeżeli kolega z działu technicznego nic nie wie, to ja tym bardziej – rzucił.
A gdy reporter Faktu dodał, że po wymianie zamków pan Leszek popełnił samobójstwo, wyraźnie speszonemu prezesowi poczerwieniała twarz… Jego podwładny też nie ma wiele do powiedzenia.
– Nie mam pojęcia, kto wymienił zamki – stwierdza Sławomir Weyna, inspektor ds. technicznych z ZWiZD. Zapytany o samobójstwo pana Leszka, rzucił oschle: – Żył tak, jak chciał. Co ja mogę powiedzieć o jego śmierci?
Kto i dlaczego wymienił zamki, ustali prokuratorskie śledztwo, które trwa.
Eksmitują sieroty na… zaszczurzony strych!
Tragedia w domu przy urzędzie pracy
Bądź pierwszy!
Wyraź swoją opinię!

Continue reading...