Home Polish Polish — mix SKW ma bogate doświadczenie w komplikowaniu karier oficerów. Przed Kraszewskim był m.in....

SKW ma bogate doświadczenie w komplikowaniu karier oficerów. Przed Kraszewskim był m.in. Nosek

267
0
SHARE

Przypadek gen. Kraszewskiego wpisuje się na listę spraw, w których działania SKW rujnowały kariery. Od podkręcenia sprawy Nangar Chel przez uderzenie w gen. Skrzypczaka do oficera pracującego dla prezydenta.
Pozbawiony
dostępu do informacji niejawnych i poddany procedurze sprawdzającej
gen. Jarosław Kraszewski ma być prześwietlany pod kątem podejrzanych –
według SKW – kontaktów z ukraińskimi wojskowymi – wynika z informacji
DGP. Współpracujący z prezydentem Andrzejem Dudą oficer podczas
natowsko-ukraińskich ćwiczeń w 2012 r. miał przyjąć od jednego z nich…
butelkę alkoholu.
0,75 litra wódki „Prezydencki
standard” o mocy 38 proc. kosztuje mniej niż 100 euro. Rynkowa wartość
takiego alkoholu waha się od 145 do ok. 3 tys. hrywien w wersji premium
w ozdobnym pudełku i z kieliszkami, czyli od niecałych 20 zł do nieco
ponad 400 zł. W związku z tym generał nie musiał odnotowywać go
w pisemnym sprawozdaniu o otrzymywanych prezentach. Ze spotkania, na
którym wręczono butelkę – są zdjęcia. Nie ma jednak na nich nic
kompromitującego. Innym wątkiem, który sprawdzają funkcjonariusze SKW,
są wycieczki na motocyklu Kraszewskiego. To pasja, która łączy go ze
skonfliktowanym z Antonim Macierewiczem gen. Mirosławem Różańskim.
Dęta sprawa?
Rozmówcy
DGP przekonują, że sprawa Kraszewskiego jest dęta. Cywilne służby
specjalne oceniły, że nie ma potencjału. Fakt wręczania sobie nawzajem
przez oficerów z państw utrzymujących przyjazne stosunki wódki,
ryngrafów czy pamiątkowych monet jest normą.

Doszło do kolejnego spotkania z generałem Kraszewskim (…). Ta
procedura została zapoczątkowana pod koniec czerwca (…). Różne
postępowania sprawdzające trwają nawet do półtora roku – mówił we wtorek
szef SKW Piotr Bączek w TV Republika. Dodał, że istnieje wiele
przesłanek, które nakazują wszczęcie procedury.
Generała
po raz pierwszy w tej sprawie przesłuchiwano trzy tygodnie temu. Czyli
cztery miesiące po rozpoczęciu postępowania. – Stawiam się, kiedy
trzeba. Na zadane pytania odpowiadam zgodnie ze stanem mojej wiedzy –
stwierdza w rozmowie z DGP Kraszewski.
– Nie
otrzymaliśmy jakichkolwiek informacji mogących podważyć wiarygodność
generała. Stąd nasze daleko idące obawy co do faktycznych intencji
wszczęcia postępowania. Z każdym dniem jego przedłużania sytuacja staje
się coraz bardziej kuriozalna i nie do zaakceptowania – komentuje
Dariusz Gwizdała, zastępca szefa BBN. Odtworzyliśmy wydarzenia, które
dla SKW stały się podstawą do zajęcia się oficerem.
Ukraińskie wątki
Po
skończeniu z wyróżnieniem studiów podyplomowych z polityki obronnej na
Akademii Obrony Narodowej 1 sierpnia 2012 r. – na niecały rok –
Kraszewski objął dowództwo nad Wielonarodową Brygadą, której sztab
znajduje się w Lublinie. W jej skład wchodzili wówczas żołnierze
z Polski, Litwy i Ukrainy. Brał udział w ćwiczeniach Peace Shield, które
są częścią ukraińsko-amerykańskiej współpracy wojskowej w ramach
programu Partnerstwo dla Pokoju. USA prowadzą je od 1995 r. I traktują
jako swoisty miękki sposób przyciągania Kijowa do struktur
euroatlantyckich.
Jednym ze scenariuszy takich
ćwiczeń są operacje pokojowe w hipotetycznym państwie pogrążonym
w konflikcie etnicznym. Przeprowadzano je m.in. na położonym na
zachodniej Ukrainie poligonie w Jaworowie, w którym stacjonuje ukraińska
24 Brygada Zmechanizowana. W tamtym okresie generał do współpracy
z Ukraińcami nadawał się idealnie. Miał za sobą nie tylko studia
wojskowe w USA, ale też doświadczenie z wielonarodowej dywizji w Iraku
z lat 2004 i 2005. Na jego zmianie w prowincji Wasit służyli Ukraińcy.
Naturalną konsekwencją takiego CV był udział w ich szkoleniu. Oprócz
Peace Shield Kraszewski był też na manewrach Rapid Trident, gdzie
żołnierze uczą się likwidowania improwizowanych ładunków wybuchowych,
konwojowania i patroli. Jak przekonuje jeden z naszych informatorów,
takie wydarzenia są zabezpieczane kontrwywiadowczo. Mimo sojuszniczego
charakteru szkoleń każde z państw deleguje na nie ludzi ze służb, którzy
dbają o bezpieczeństwo i „higienę” kontaktów. Dodaje, że gdyby na
Kraszewskiego realnie coś było, kontrwywiad wiedziałby o tym znacznie
wcześniej.
W przypadku generała ważny jest moment,
w którym dostał – budzącą podejrzenia SKW – wódkę. 2012 r. to drugi rok
rządów Wiktora Janukowycza. Niemal kompletny rozkład i demoralizacja
ukraińskich sił zbrojnych. W tym wojskowych i cywilnych służb
specjalnych – HUR i SBU, którymi kierowali wówczas, odpowiednio, gen.
Serhij Hmyza i etniczny Rosjanin gen. Ihor Kalinin. Najbardziej
optymistyczne szacunki mówią, że w 42-milionowym kraju ze 130-tysięcznej
armii do realnej walki gotowych było maksymalnie 10 tys. żołnierzy.
W takich warunkach prowadzenie ofensywnych i skomplikowanych operacji –
takich jak próba werbunku wysokiej rangi oficera obcego państwa – było
ostatnim tematem, o którym myślano w szeregach sił zbrojnych i służbach
specjalnych. Wojsko podległe Janukowyczowi zżerała korupcja. Żołnierze
niemal na każdym szczeblu narzekali na niskie zarobki. Największe
manewry, które prowadzono na Ukrainie, były ćwiczeniami organizowanymi
przez Amerykanów i Polaków. Armia nie infiltrowała. Jeśli już, to była
infiltrowana.
Murem za oficerem

Generał (Kraszewski – red.) w swoim życiu był trzy razy na Ukrainie. Po
raz pierwszy w 2001 r. na Peace Shield. Drugi – na tego samego rodzaju
ćwiczeniach w 2012 r. i po raz trzeci – na oficjalnym spotkaniu
z sekretarzem ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony
Ołeksandrem Turczynowem, który jest odpowiednikiem szefa polskiego BBN –
mówi rozmówca DGP. W każdym z tych przypadków ciężko doszukać się
czegoś szokującego. Niewykluczone, że właśnie z tego powodu szef SKW
Piotr Bączek, choć narzeka na naciski ze strony prezydenckich ministrów,
mówi o możliwości zakończenia procedury „w najbliższych tygodniach,
dniach”.
Oczekuje tego również Andrzej Duda .
W wywiadzie opublikowanym w poniedziałkowym DGP przyznał, że nie ma
wątpliwości, iż dostęp do informacji niejawnych został gen.
Kraszewskiemu odebrany na polecenie Antoniego Macierewicza. Warto jednak
zaznaczyć, że głowa państwa dokumentacji z postępowania nie widziała.
Z naszych informacji wynika, że prezydent nie chciał udać się na
spotkanie do siedziby SKW przy ul. Oczki (funkcjonariusze przekonywali,
że dokumenty nie mogą opuścić centrali SKW, nawet jeśli miałyby być
oglądane w kancelarii tajnej BBN czy Pałacu Prezydenckim). Kilka tygodni
temu bliski współpracownik ministra Macierewicza zapewniał również, że
sprawa „jest poważna”.

Continue reading...