Trener Legii Warszawa Kosta Runjaić podzielił się stanowczą opinią o przebiegu spotkania. Zdaniem niemieckiego szkoleniowca o wyniku nie przesądziła dobra gra gości, a błędy jego drużyny. Odniósł się również do błędu arbitra pod koniec pierwszej połowy meczu, kiedy nie odgwizdał rzutu karnego na korzyść Wojskowych.
Legia Warszawa przegrała pierwszy mecz III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy z Austrią Wiedeń 1:2. Podczas pomeczowej konferencji prasowej trenerzy obu ekip podsumowali przebieg spotkania.
Zaraz po zakończeniu spotkania trener Austrii Wiedeń Michael Wimmer przyznał, że mecz z Legią w ich wykonaniu nie był najlepszy, a gospodarze sprawili im wiele problemów. Niemniej jest bardzo zadowolony z wyniku, jaki udało im się osiągnąć.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego wyniku. Osiągnęliśmy go na trudnym terenie. To trzecia wygrana w tym sezonie w rozgrywkach pucharowych. Pokazujemy bardzo dobrą energię. Cieszymy się team spiritem, jaki pokazujemy. Widzimy, jakie są siły legii. Potrafią grać zróżnicowanie przy posiadaniu piłki, widać to było w tych chwilach, czym sprawili nam trudności. Wykorzystaliśmy swoje sytuacje, uważam, że zasłużenie prowadziliśmy do przerwy 1:0. Rywal był bliski wyrównania, ale to my wygrywamy – powiedział szkoleniowiec Austrii Wiedeń.
Szkoleniowiec warszawskiej Legii Kosta Runjaić nie ma wątpliwości, że jego drużyna przegrała mecz przez własne błędy. Spodziewał się agresywnej gry ofensywnej Austrii Wiedeń, jednak nie traci wiary przed rewanżem.
Niemiecki szkoleniowiec wrócił do poprzednich spotkań eliminacyjnych Austrii Wiedeń, twierdząc, że mieli oni dużo szczęścia, że udało im się awansować. Nie traci wiary w pozytywny przebieg spraw w Wiedniu.
– Zawsze ciężko stwierdzić po przegranym meczu, że było się drużyną lepszą. Jeśli chodzi o poprzednią rundę, Austria Wiedeń miała podobną przewagę ze swoim przeciwnikiem z Banja Luki. Tak samo Austria w poprzednim rundzie miała przewagi w statystykach, ale się męczyli z Banja Luką. Mecz mógł się skończyć inaczej. Ich awans był zasługą fury szczęścia. Teraz może wygrali zasłużenie, ale to przez nasze błędy. Sprezentowaliśmy przeciwnikom gole, jednak to już powtórzyć się nie może. Dlatego mamy rewanż i w dalszym ciągu powtarzam – mamy szanse i myślę pozytywnie o losach dwumeczu. Spodziewam się, że Austria będzie grała agresywnie, ale szanse nie zostały pogrzebane – zaznaczał trener Legii Warszawa.
Nie zabrakło również pytania o nieskuteczność Marca Guala oraz Tomasa Pekharta. Kosta Runjaić jest przekonany, że mimo nie najlepszej dyspozycji tego duetu w meczu z Austrią Wiedeń, wkrótce obaj wrócą do strzelania bramek.
– Najważniejsze, że dochodzili obaj do sytuacji. Dzisiaj nie wszystko się udawało, ale karta się odwróci, będą trafiali i zdobywali gole i mecz będzie dyskutowany z drużyną, ale nie chciałbym się czepiać i rozkładać spotkania na czynniki pierwsze, bo zawsze są rzeczy, które można chwalić lub nie. Austria była skuteczniejsza od nas, a wynik 1:2 nie jest wymarzony, ale zachowujemy sobie szanse na rewanż. Zawsze mogło być gorzej, a bramkarz gości miał „dzień konia”. Wybronił mnóstwo groźnych sytuacji. W poprzednich meczach Legia traciła wiele głupich błędów, jak choćby w dwumeczu z Ordabasy. To były błędy ustawienia. Nie jest to przebłysk indywidualności przeciwnika i my bierzemy za to odpowiedzialność. Nie możemy do tego dopuszczać – podkreśla Niemiec.
Duże kontrowersje wywołała decyzja sędziego w 42. minucie, kiedy nie odgwizdał rzutu karnego na Pawle Wszołku. Kosta Runjaić zgadza się, że gdyby w meczu był VAR, arbiter sprawdziłby tę sytuację i zmienił zdanie.
– Podzielam zdanie, że jakby technologia była do dyspozycji, to arbiter by to sprawdził i podjął decyzję na naszą korzyść, ale w Kazachstanie też były sytuacje na styku, które byłyby na naszą niekorzyść. Jeżeli arbiter nie jest pewien takich sytuacji, to puszcza grę, ale ja jestem dużym orędownikiem technologii VAR i jeśli jest taka możliwość, to powinno się z niej korzystać – mówił trener Wojskowych.
Jedną z dużych strat Legionistów w tym spotkaniu jest utrata Radovana Pankova, który mimo doskonałej gry, nie dokończył meczu przez kontuzję. W najbliższym czasie defensor Wojskowych przejdzie badania.
– Na gorąco nie możemy postawić diagnozy, ale poczuł ukłucie w górnej części przywodziciela, a przy takim urazie czas rekonwalescencji może wynosić od kilku dni do kilku tygodni. Prawdopodobnie jutro Radovan będzie miał badania – zdradził szkoleniowiec.
Czytaj też:
Terminarz 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Kibice dwóch klubów mogą być zawiedzeniCzytaj też:
Wielki polski talent w ogniu krytyki. „Musi przestać gwiazdorzyć”