Home Polish Polish — mix Dziś dzień bez samochodu. Oto dlaczego powinieneś się cieszyć, że go nie...

Dziś dzień bez samochodu. Oto dlaczego powinieneś się cieszyć, że go nie masz

300
0
SHARE

Ruszyło mnie, kiedy rano wypinałam nextbike’a ze stacji. Nie żebym każdego poranka przed pracą zastanawiała się nad sensem życia, ale nawet człowiek, który od dawna nie jest zbuntowaną nastolatką i który już jakiś czas temu zdemontował plakat z Erichem Frommem z nad łóżka, myśli czasem…
Nie masz samochodu – ciesz się. Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, liczy się być niż mieć. • Fot. na:Temat Karolina Pałys 22 września 2017 R uszyło mnie, kiedy rano wypinałam nextbike’a ze stacji. Nie żebym każdego poranka przed pracą zastanawiała się nad sensem życia, ale nawet człowiek, który od dawna nie jest zbuntowaną nastolatką i który już jakiś czas temu zdemontował plakat z Erichem Frommem z nad łóżka, myśli czasem: “To w końcu lepiej mieć, czy lepiej być?”. Dzisiaj ten egzystencjalny dylemat stał się kwestią natury pragmatycznej: być jest nie tylko lepiej – być jest wygodniej. Jeden z dowodów na poparcie tej tezy oznajmił wtedy piknięciem, że jest gotowy do porannej jazdy.
Jadąc do pracy zaczęłam wyliczać rzeczy, których nie mam. Nie mam mieszkania, bo kto wie, czy za rok nie porzucę Warszawy dla Barbadosu. Nie mam samochodu, bo nie mam też cierpliwości, której wymaga stanie w codziennych korkach (mam za to świadomość czym jest efekt cieplarniany). Nie mam piekarnika (tylko kuchenkę z dwoma prowizorycznymi palnikami), bo samodzielne przygotowanie posiłków nie jest już jedynym wyjściem, jeśli chce się jeść (w miarę) zdrowo. Nie mam też specjalnej obawy, że jak sobie niezdrowo-jedzeniowo pofolguję, to stracę prawo do aspiracji na szczupłość – wystarczy, że podejdę do stacji z rowerami i “wypedałuję” nadmiar kalorii – na rowerze, którego nie posiadam. Nie mam samochodu, ani roweru. Ten drugi – pożyczam • Fot. na:Temat
Wyliczanka rzeczy nieposiadanych mogłaby jeszcze trochę potrwać, gdyby nie to, że właśnie dotarłam do stacji docelowej. Obok mnie zaparkował chłopak w garniturze. Z siodełka zeskoczył tak dziarsko, jakby miał na sobie kolarskie trykoty. Rzut oka na mój własny strój i do listy mogłam dopisać kolejną pozycję – brak specjalnego stroju “na rower” – i jednocześnie kolejną socjologiczną obserwację: jeśli zmiany w nowoczesnym stylu życia miałyby mieć korporacyjnego sponsora, spokojnie mógłby nim zostać Nextbike. Fot. na:Temat
Samoobsługowe wypożyczalnie rowerów miejskich z niebieskim logo stały się swego rodzaju symbolem trendów, które porządkują życie dzisiejszych milenialsów, igreków, zetek, HENRYków czy innych socjologicznych skrótowców – i to nie tylko tych stołecznych, nie tylko tych w polskich miastach, ale nawet tych, mieszkających w Dubaju. Fot. na:Temat
Mimo, że miejski rower w Opolu, Siedlcach czy Juchnowcu Kościelnym będzie funkcjonował pod swoją własną regionalną nazwą, każdy z nich należy do globalnego systemu Nextbike. Oznacza to, że jadąc w odwiedziny do znajomych w Szkocji, na wakacje do Turcji, na służbowy wyjazd do Stanów, czy w jakiejkolwiek innej sprawie do jednego z 23 państw, w których działa Nextbike, wypożyczymy rower na podobnych zasadach, co na przykład w Warszawie. Fot. na:Temat
Pierwszy system Nextbike w Polsce pojawił się w czerwcu 2011 roku we Wrocławiu. Dzisiaj rowerzyści ze stolicy Dolnego Śląska mają do dyspozycji 76 stacji i 760 rowerów. To jednak nie wystarczy, aby znaleźć się w czołówce europejskich miast, w których Nextbike rozwija się najprężniej. Do tej łapie się natomiast Warszawa – z 500 tys.użytkowników i 4,4 mln wypożyczeń w tym roku plasuje się na miejscu piątym. Fot. na:Temat
W skali Polski stolica jest, jak nietrudno się domyślić, rowerowym liderem – choć nie we wszystkich kategoriach, o czym za chwilę. To właśnie jednak w stolicy dokonano największej liczby wypożyczeń w jednym dniu – 20 maja rowery wypięto ze stacji aż 42 228 razy. To również w Warszawie najszybciej zwiększa się liczba nextbike’owych cyklistów – w 2017 przybyło ich aż 150 tys. i to tutaj, i na razie tylko tutaj, można wypożyczać rowery elektryczne. Fot. na:Temat
Stołeczne “elektryki” to z resztą coś, co jeszcze bardziej umacnia mnie w przekonaniu, że posiadanie własnego środka transportu staje się rzeczą zbędną. Nawet biorąc pod uwagę, że rower ze wspomaganiem nie jedzie sam, to nie da się ukryć, że podjazdy pod miejskie górki czy przemierzanie nie zawsze najrówniejszych chodników znacznie ułatwia, ograniczając tym samym ilość potu, którą trzeba z siebie na trasie wylać (biorąc pod uwagę nieposiadanie ciuchów “na rower” – bardzo istotna sprawa). Fot. na:Temat
Na stronie Nextbike można przeczytać, że jadąc rowerem elektrycznym czujemy się tak, jakbyśmy pedałowali w tandemie z Rafałem Majką. Potwierdzam, choć podejrzewam, że Majka na jednym “ładowaniu” jest w stanie przejechać dłuższy dystans. Dla cyklistów rekreacyjnych nie powinien być to jednak problem – na jednym ładowaniu można przejechać nawet 70 km. Fot. na:Temat
Jako że system rowerów elektrycznych dopiero w Warszawie raczkuje, stacje są umiejscowione tylko w centrum. Mam jednak nadzieję, że mój entuzjazm podziela dostatecznie wiele osób, aby mapę tego typu stacji rozszerzyć. Rowerów cargo w Warszawie nie znajdziecie, ale już w Kaliszu – jak najbardziej • Fot. materiały prasowe
Rozszerzenia domaga się również oferta dostępnych w Warszawie typów rowerów. Bo na przykład cargo w stolicy nie pojeździmy, a w takim Kaliszu – owszem. W 27 polskich miastach, w których funkcjonuje Nextbike możemy spotkać w sumie siedem rodzajów pojazdów: standardowe, elektryczne, tandemy, standardowe z fotelikiem, cargo oraz dwa typy rowerków dziecięcych: dla grup wiekowych 4 i 6 plus. Co ciekawe, największy wachlarz wyboru w tej kwestii mają do dyspozycji mieszkańcy… Stalowej Woli. Nextbike dla małego rowerzysty • Fot. materiały prasowe
Pozycja Warszawy jako nextbike’owej stolicy póki co jest niezagrożona, co nie znaczy, że inne miasta nie depczą jej w kwestii rozwoju wspólnej rowerowej infrastruktury po piętach. Jednym z najdynamiczniej rozwijających się systemów jest ten, uruchomiony w Łodzi w 2016 roku, który dzisiaj rozmiarami ustępuje tylko warszawskiemu. W zawrotnym tempie wzrasta też liczba rowerów w Poznaniu – rok do roku aż dwukrotnie, z kolei liczba wypożyczeń – trzykrotnie. Swój system Nextbike mają też sąsiadujące z Poznaniem Szamotuły. Stacja Nextbike w Legnicy • Fot. materiały prasowe Fot. materiały prasowe
Patrząc na powyższe statystyki generalnie się cieszę.

Continue reading...