Home Polish — mix Proces Melchiora Wańkowicza oczami Jana Olszewskiego

Proces Melchiora Wańkowicza oczami Jana Olszewskiego [WYWIAD]

237
0
SHARE

Mec. Jan Olszewski uważał, że proces Melchiora Wańkowicza w 1964 r. był oczywistym aktem odwetu władz PRL-u za to, że podpisał on tzw. List 34 – powiedziała pisarka Aleksandra Ziólkowska-Boehm, która przez ostatnie półtora roku życia autora « Ziela na kraterze » była jego sekretarką. – Kultura w Dziennik.pl. Czytaj najnowsze informacje ze świata kultury.
Piękną kartą w życiorysie mecenasa Jana Olszewskiego był jego udział jako obrońcy w procesach wytaczanych opozycjonistom przez władze PRL-u. W 1964 r. bronił też Melchiora Wańkowicza, którego ludowa władza oskarżyła o podpisanie tzw. Listu 34. Jako osoba, której pisarz powierzył swoje archiwum, wielokrotnie rozmawiała pani z Olszewskim na temat tego procesu.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: Według Jana Olszewskiego proces Melchiora Wańkowicza w 1964 r. był oczywistym aktem odwetu władz PRL-u. Jak zaznaczał Jan Olszewski:  » Ten zbiorowy protest wybitnych przedstawicieli polskiej nauki i literatury przeciw cenzurze Władysław Gomułka potraktował niemal jako osobiste wyzwanie. Nazwisko Wańkowicza złożone pod tym listem mogło być dla niego szczególnie nieprzyjemnym zaskoczeniem. Pisarz od chwili powrotu do kraju nie wypowiadał się oficjalnie w żadnych sprawach politycznych. Równocześnie korzystał jakby ze szczególnego przywileju publikowania książek poświęconych polskiemu udziałowi w II wojnie światowej, w tym słynnego opisu bitwy o Monte Cassino, a więc tematom cieszącym się równie wielką popularnością wśród czytelników, jak niechęcią wśród cenzorów. W tej sytuacji nazwisko pisarza widniejące pod zbiorowym protestem przeciwko cenzurze wzbudziło zrozumiałą wściekłość +ludowej władzy+. Okoliczności te organy bezpieczeństwa wykorzystały do podjęcia akcji represyjnej przeciwko grupie pisarzy, których podejrzewały o publikowanie swoich prac pod pseudonimami w wydawnictwach emigracyjnych. Wkrótce po aresztowaniu i skazaniu Wańkowicza wszczęto śledztwa przeciwko Janowi Nepomucenowi Millerowi, Stanisławowi Mackiewiczowi i Januaremu Grzędzińskiemu.
Proces Wańkowicza, jako pierwszy z zamierzonych, został przeprowadzony w trybie błyskawicznym. Jedynym świadkiem oskarżenia, na którego zeznaniach prokuratura oparła zarzuty był funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Wyrokowi nadano publiczny rozgłos, zamieszczając w wybranych pismach nie tyle sprawozdania, co propagandowe ataki personalne na oskarżonego pisarza. Oczywiście ani korespondentów zagranicznej prasy, ani w ogóle osób nie zaakceptowanych przez bezpiekę nie wpuszczono na salę rozpraw. Karę trzech lat więzienia, zmniejszoną do 1,5 roku na podstawie amnestii, orzeczono za rzekome +rozpowszechnianie fałszywych wiadomości mogących wyrządzić istotną szkodę interesom państwa+ « .
Zaraz po wyroku, jak przypomniał Jan Olszewski:  » kiedy sąd uchylił zastosowany wobec oskarżonego tymczasowy areszt, Wańkowicz nawiązał kontakt z adwokat Anielą Steinsbergową i wyraził chęć spotkania z obrońcami występującymi w procesach politycznych. Do Anieli Steinsberg zwrócił się z tą prośbą, ponieważ słyszał o jej obronie w głośnej sprawie Kazimierza Moczarskiego. W spotkaniu, które odbyło się kilka dni później u Anieli Steinsberg, oprócz mnie uczestniczyli, o ile dobrze pamiętam, Andrzej Grabiński i – być może – Stanisław Szczuka lub Władysław Winawer. Wańkowicz poprosił nas o opinię na temat szans rewizji wydanego w jego sprawie wyroku I instancji. Nasza ocena była jednomyślna: wyrok jest oczywiście błędny zarówno prawnie jak i pod względem dowodowym, ale szanse jego uchylenia w Sądzie Najwyższym ze względu na skład personalny Izby Karnej SN, w której rozpatrywana była rewizja, są właściwie żadne. Mimo to uważaliśmy, że rewizja powinna być wniesiona, ponieważ stwarzała okazję wykazania oczywistej bezsensowności oskarżenia, a ponadto odsuwała przynajmniej na pewien czas niebezpieczeństwo osadzenia przeszło 70-letniego pisarza w więzieniu « .
Olszewski jednak stwierdził:  » Wańkowicz nie podzielił naszych argumentów. Uznał, że dobrowolny udział w postępowaniu procesowym, które ma oczywiście fikcyjny i stronniczy charakter, mogłoby być odebrane przez opinię publiczną, jako zgoda z jego strony na uznanie jaskrawego bezprawia za akt wymiaru sprawiedliwości, a przy tym zgodę podyktowaną obawą przed zamknięciem w więzieniu. Dyskusja była momentami niemal burzliwa, ale ostatecznie Wańkowicz pozostał przy swoim zdaniu. Okazało się, że miał rację « .
Proszę zatem przypomnieć, co sądził mec. Jan Olszewski na temat sprawy wykonania wyroku?
Mecenas Olszewski na moją prośbę opisał szczegółowo tę sytuację:  » Wobec uprawomocnienia się wyroku powstał problem wykonania orzeczonej kary 1,5 roku pozbawienia wolności, ale nikt w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie nie odważył się wydać decyzji o zamknięciu do więzienia bardzo popularnego pisarza.

Continue reading...