Frekwencja tegorocznych wyborów jest historyczna, a gigantyczny wzrost odnotowano w grupie wiekowej 18-29 — 68,8 proc. w porównaniu do 46,4 proc. cztery lata temu. Mało tego — frekwencja wśród młodych była także większa niż wśród osób 60+ (67 proc.). To moim zdaniem wyraźnie pokazuje, że to właśnie młodzi w znaczącym stopniu pogrzebali rząd PiS-u i nareszcie stali się grupą wyborców, z którą trzeba się liczyć.
Demokratyczna opozycja uzyskała aż 248 mandatów w parlamencie i ma stabilną większość. Znacznie dołożyły się do tego głosy wyborców w wieku 18-29 lat, wśród których najwięcej zdobyły trzy opozycyjne komitety: Koalicja Obywatelska (28,3 proc.), Lewica (17,7 proc.) oraz Trzecia Droga (16,9, ex aequo z Konfederacją). Prawo i Sprawiedliwość w tej grupie wiekowej uzyskała natomiast zaledwie 14,4 proc., co wygląda niezwykle blado.
Wynik ten w ogóle mnie nie dziwi. Kiedy spojrzymy na to, w jaki sposób PiS olewał nasto- i dwudziestokilkuletnich wyborców — do których należę także ja — nie kierował w ich kierunku żadnej politycznej oferty, to liderzy tej formacji nie powinni spodziewać się niczego innego.
