Szef MON, przemawiając wieczorem w Warszawie przy krzyżu i głazie pamięci ostatniego dyktatora powstania Romualda Traugutta, podkreślił, że Polska odziedziczyła po pokoleniu powstania styczniowego “niezwykle bogaty spadek ducha”. – Powstanie styczniowe było właśnie tym, które połączyło w jedno wartości narodowe, państwowe i religijne – zauważył Macierewicz.
Zwrócił też uwagę, że powstanie było dziełem ówczesnego Rządu Narodowego, “którego miano wróciło już na zawsze do naszych dziejów”. – Przypomnienie o tym, że Polacy mają swój rząd, swoją suwerenną władzę, która decyduje i która ma prawo podejmować walkę o niepodległość, było tym wkładem w naszą myśl państwową, o którym nigdy nie wolno nam zapomnieć – powiedział minister.
Zdaniem Macierewicza, powstanie styczniowe było źródłem odbudowy polskiego patriotyzmu, myślenia narodowego i “nowoczesnej myśli chrześcijańskiej związanej na zawsze jednym serdecznym węzłem z myślą państwową i narodową”. Minister zaznaczył, że wszyscy, którzy dziś stawiają pytania, jakie podstawy ma mieć nasz nowoczesny patriotyzm, powinni spojrzeć na doświadczenia powstania styczniowego.
“Czy warto było? ”
– Czy warto było? To pytanie zależy od tego, jaka była druga strona tego rachunku. A dzieje nasze odpowiadają: drugą stroną tego rachunku była niepodległość państwa polskiego, bo ona tam właśnie jest zakorzeniona, bo ona stamtąd właśnie się wywodzi, bo ona tam ma swoje źródło, a to jest wartość niezbywalna, a to jest wartość, dla której można ponieść najwyższą ofiarę – podkreślił Macierewicz.
Powiedział też, że wolność, którą się cieszymy, została wywalczona ciężką ofiarą krwi, poświęceń i wyrzeczeń Polaków i służyć ma sile i dobrobytowi narodu polskiego oraz państwu polskiemu.
– Niepodległość Polski wywodzi się z czynu, z żołnierskiego poświęcenia, z walki, jaką kolejne pokolenia Polaków przeciwstawiały zaborcom, i zawsze będą gotowe do tego, by być na pierwszej linii każdego frontu, gdyby będzie niepodległość zagrożona. Po to odbudowujemy dzisiaj armię, po to czynimy ją silną, po to dzisiaj gościmy naszych sojuszników, by nigdy więcej niepodległe państwo polskie nie było zagrożone. Taki jest spadek, takie jest doświadczenie, taki jest wielki posiew powstania styczniowego – zaznaczył szef MON.
“Nie żył dla siebie i nie umierał dla siebie”
Uroczystość poprzedziła msza św. za powstańców styczniowych w katedrze polowej Wojska Polskiego. Biskup polowy gen. bryg. Józef Guzdek w homilii mówił, że w rocznicę powstania stawiamy sobie pytania, kim byli jego uczestnicy, jakimi przymiotami się odznaczali, czym sobie zasłużyli na pamięć i szacunek mimo upływu ponad 150 lat oraz czego możemy się od nich nauczyć.
Hierarcha większość homilii poświęcił św. Bratu Albertowi Chmielowskiemu, powstańcowi styczniowemu, artyście i przede wszystkim zakonnikowi, który zajmował się ubogimi; 2017 r. został ustanowiony rokiem jego imienia zarówno przez parlament, jak i przez episkopat Polski.
– Niech dzisiejsze spotkanie ze św. Bratem Albertem, świętym powstańcem, będzie źródłem natchnień i szlachetnych czynów w codziennych sprawach naszego życia. Obyśmy potrafili tak jak on duszę dać w miejscu i w czasie, tam, gdzie nas postawi opatrzność. Piszmy piękną historię naszego życia na wzór świętego powstańca, który nie żył dla siebie i nie umierał dla siebie – powiedział bp Guzdek.
– Niech i nasze życie opisuje jedno słowo – służba, służba Bogu, ojczyźnie i bliźniemu, a wtedy to nasze życie będzie miało sens i pomimo upływu czasu będą o nas pamiętać – podkreślił duchowny.
Tysiąc starć w czasie powstania
Powstanie styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania miało miejsce ponad tysiąc starć, a siły polskie liczyły w sumie ok. 200 tys. osób. Jego pierwszym przywódcą był Ludwik Mierosławski, który jednak po miesiącu utracił tę funkcję. Później dyktatorami powstania byli Marian Langiewicz i Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany wskutek denuncjacji i więziony na Pawiaku został skazany przez rosyjski sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r.
Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje, m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób, na zesłanie co najmniej 38 tys.
PAP