Aż o 20 proc. wzrósł w ostatnim tygodniu dzienny przesył gazu z Rosji do Europy z wykorzystaniem ukraińskiego systemu przesyłowego. Moskwa bez ukraińskich rurociągów nie może się obyć. Co więcej, ten rok dla Kijowa zapowiada się najlepszy o
W minionym tygodniu rosyjski gigant gazowy przesyłał dziennie przez terytorium Ukrainy 315 mln m3 gazu. To aż ponad 50 mln m3 surowca więcej niż we wcześniejszych tygodniach. Ukraiński koncern gazowy Naftohaz zauważył, że obecnie stopień wykorzystania miejscowego systemu przesyłowego sięga nieco ponad 75 proc. To zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Moskwa chciała zmniejszać wykorzystanie ukraińskiego systemu. Stąd między innymi budowa Nord Streamu i planowana budowa Nord Streamu 2.
Jednak okazało się, że plany często rozmijają się z rzeczywistością. Nordstream, kluczowy dla rosyjskich interesów gazociąg, łączący po dnie Bałtyku Rosję z Niemcami, znajduje się obecnie w przeglądzie. Potrwa on minimum do 22 września. A być może nawet dłużej. To oznacza konieczność skorzystania z ukraińskiego systemu. Jak podkreślają analitycy, Moskwa forsując gazociąg zapomniała chyba, że konserwacja budowli, jak i jej kontrola, są uciążliwsze niż w przypadku gazociągów idących po lądzie.
I na tym zyskuje Ukraina. Według Ukrtransgazu (operatora ukraińskiego systemu przesyłowego gazu) , tranzyt gazu do Europy przez Ukrainę w okresie styczeń-sierpień wzrósł o 23,4 proc. w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku – do 61,95 mld metrów sześciennych. Jest to najwięcej od sześciu lat. Co ważne, podobnie jak w ubiegłym roku, Kijów w ogóle nie kupuje rosyjskiego surowca. Na tranzycie zarabia więc grube miliony.
A to także prestiżowa porażka Rosjan, którzy tłumaczyli ograniczenia w tranzycie obawami dotyczącymi poziomu gotowości technicznej ukraińskiego systemu transportu gazu do pompowania gazu. Jak niedawno mówił Aleksiej Miller, szefa Gazpromu, stan ukraińskiego systemu transportu gazu, z powodu niedofinansowania, nie może zagwarantować wiarygodnej podaży europejskim konsumentom.
