Home Polish Polish — mix Miasta szpiegów. Tajne służby lubią tradycję. Zwłaszcza w państwie, w którym rządzą

Miasta szpiegów. Tajne służby lubią tradycję. Zwłaszcza w państwie, w którym rządzą

373
0
SHARE

– Moskwa ma w zasadzie nieograniczone możliwości rekrutowania agentów w krajach, które ją interesują. Tym rezerwuarem są miliony Rosjan, którzy wyemigrowali na Zachód po 1991 r. – i tęsknią za ojczyzną, która wstała z kolan – mówi Jurij Felsztyński, mieszkający w USA historyk pochodzący z Rosji, autor książek o rosyjskich służbach specjalnych, w tym napisanej wspólnie z Aleksandrem Litwinienką ‘Wysadzić Rosję’
Jurij Felsztyński: Nie. Nawet za wczesnych bolszewików czy za Stalina. Taką sytuację mamy od 18 lat, czyli od czasu, kiedy na czele państwa stanął kadrowy oficer służb specjalnych, wykształcony w Wyższej Szkole KGB im. Feliksa Dzierżyńskiego i ukształtowany w czasie służby rezydent wywiadu w NRD oraz jego koledzy z dawnej roboty. Prezydentem jest dawny rezydent. Takiego nigdy nie było.
– Tak, ale Andropow nie był zawodowym agentem służb, lecz działaczem partyjnym. Partia kierowała go na różne stanowiska. Na przykład wysłała do Budapesztu jako ambasadora. I to partia oddelegowała go do KGB. Komitet, służby zawsze były pod kontrolą organów partyjnych, służyły im, realizowały ich politykę.
I tak było do sierpnia 1991 roku. Wtedy po puczu Giennadija Janajewa polityczna kontrola nad służbami po prostu przestała istnieć. A potężna struktura radzieckich służb, praktycznie niezmieniona, istniała nadal. Mało tego – zyskała pełną swobodę. Z czasem to ona, nie odpowiadając przed nikim, zaczęła zupełnie jawnie kierować państwem, narzucać mu swoje normy, procedury postępowania w polityce wewnętrznej, w działaniu na arenie międzynarodowej również.

Continue reading...