Uwolnienia Asii Noreen, znanej jako Asia Bibi, domagali się obrońcy praw człowieka na całym świecie i dwóch papieży. Wyrok rozjuszył islamskich radykałów.
W celi śmierci, maleńkiej izolatce bez okien, Asia Bibi spędziła osiem lat. Nigdy nie przyznała się do stawianych zarzutów i zapewniała, że nie wyrzeknie się wiary. Rozgłos uczynił ją symbolem prześladowanych chrześcijan – możliwe też, że przyczynił się w końcu do zmiany wyroku.
Sprawa zaczęła się w czerwcu 2009 r. 45-letnia Bibi, matka pięciorga dzieci, żyła w dużej wsi, gdzie na 1,5 tys. muzułmańskich rodzin przypadały tylko trzy chrześcijańskie. Pracowała przy zbieraniu owoców. Któregoś dnia muzułmańskie pracownice zrobiły jej awanturę o to, że zanurzyła swój kubek we wspólnym wiadrze wody i je w ten sposób „skaziła”. Zażądały, by przeszła na islam. Wybuchła kłótnia. Bibi powiedziała, że Jezus zmarł za nasze grzechy, a następnie zmartwychwstał, czego nie uczynił Mahomet.
Muzułmanki zmówiły się i przyszły do domu Bibi, gdzie oskarżyły ją o bluźnierstwo i próbowały ją udusić. Interwencja policji uratowała jej życie, ale zaprowadziła przed sąd. W 2010 r. dostała wyrok śmierci, który w praktyce oznaczał dożywocie.