Do rozpoczęcia rozmów decydujących o wojnie i pokoju w Europie zostało kilkadziesiąt godzin, a wciąż nie wiadomo do końca, jaką strategię negocjacji z Rosją przyjęły Stany Zjednoczone. Choć dojdzie też do posiedzenia Rady NATO-Rosja, to nie ma wątpliwości, że kluczowe będą rokowania amerykańsko-rosyjskie w Genewie.
Od czasu ostatniej rozmowy telefonicznej Joe Bidena z Władimirem Putinem zachodni dyplomaci intensywnie się konsultowali, uspokajano jednocześnie Ukrainę, ale jednocześnie za oceanem dyskutowano, jak dalece można ustąpić Moskwie. Bo sygnały płynące zza oceanu nie pozostawiają wątpliwości, że pewne punkty z długiej (i nadzwyczaj bezczelnej) listy żądań rosyjskich mogą okazać się w jakimś stopniu akceptowalne dla USA. Jednocześnie Blinken z Bidenem i Price z Psaki zapewniali, że niektóre „gwarancja bezpieczeństwa” oczekiwane przez Kreml są absolutnie nie do przyjęcia, a nawet nie do negocjacji. Jak choćby kwestia ograniczenia potencjału militarnego i aktywności ćwiczebnej NATO na wschodniej flance Sojuszu.