Home Polish Polish — mix PiS chce połknąć największe niezależne media. To jakaś nowa jakość

PiS chce połknąć największe niezależne media. To jakaś nowa jakość

144
0
SHARE

Naciski na media to nic nowego, ale to, z czym mamy do czynienia teraz – próby przekupstwa połączone z nękaniem i zastraszaniem – to już nowa jakość. Czas powiedzieć, że nie różnimy się już niczym od Węgier czy Turcji.
Przychodzi przedstawiciel władzy do Węglarczyka… z sugestią zatrudnienia w Onecie rządowego cenzora na stanowisku zastępcy naczelnego. Szef redakcji myślał, że to żart. Ale to nie był żart. Wirtualna Polska dostała propozycję wykupienia przez spółkę skarbu państwa albo wstawienia do redakcji oficera politycznego. To też nie był żart.
Świat PiS po prostu taki jest. Świat równoległy, gdzie prawa wolnego, cywilizowanego kraju są wedle potrzeby stosowane, wypaczane lub uchylane przez nadrzędne i odwieczne prawa mafii. A pierwszym prawem i celem mafii jest zwasalizować wszystko i wszystkich, którzy jeszcze nie są posłuszni bosom i nie płacą im haraczu. Nie, panowie z PiS, Onet ani Wirtualna Polska nie dadzą się kupić ani nie zatrudnią wskazanych przez was pseudodziennikarzy mających zadbać o widoczność „punktu widzenia rządu”. To nie są lokalne gazety, które może połknąć Obajtek. Od „punktu widzenia rządu” jest zaś rzecznik rządu.
Onet i WP umieją się postawić. Ale czy wszyscy? Jak powiedział nam w rozmowie telefonicznej Bartosz Węglarczyk, próby wykupywania niezależnych mediów bądź instalowania tam swoich ludzi przez władze są zjawiskiem powszechnym. To planowa praktyka, prowadzona na dwóch polach: wydawców i redakcji. Szczytem wszystkiego było złożenie jednemu z dziennikarzy Onetu propozycji wejścia do zarządu jednej ze spółek skarbu państwa, wszelako pod warunkiem, że nadal będzie pracował w redakcji. Jak twierdzi nasz rozmówca, „to coś więcej niż korupcja – to kupowanie sobie źródła informacji”.
Czytaj też: PiS znowu sypnie TVP. Czy wy wstydu nie macie?
Skończyły się już czasy, gdy przychodził Rywin do Michnika… W tamtej epoce niewinności, gdy to jeszcze „pewne rzeczy nie mieściły się w głowie”, ktoś bliski władzy miał sugerować wielkiej gazecie, że za parę groszy może się doczekać przepisu, dzięki któremu dokupi sobie jeszcze wielką telewizję. Było to oburzające i surrealistyczne. Cała Polska żyła tym skandalem przez wiele miesięcy. Dziś, w warunkach pseudoliberalnej dyktatury, podporządkowującej sobie wszystko i wszystkich za pomocą najbezczelniejszej korupcji, gróźb, dowolnych manipulacji prawem, z zachowaniem pozorów praworządności i demokratyzmu albo i bez tego, afera Rywina jest czymś niepojętym, jakby z innego świata. W samej swej naturze opierała się ona bowiem na aksjomacie wolności i niezależności mediów prywatnych.
W świecie Orbána, Kaczyńskiego i im podobnych neodyktatorów, dla których prawo, procedury i zasady są takimi samymi dowolnie używanymi lub nadużywanymi narzędziami koncentrowania władzy jak korupcja, podsłuchy i postępowania prokuratorskie, czegoś takiego jak respekt dla wolności mediów w ogóle nie ma i być nie może.

Continue reading...