U wybrzeży Nowej Fundlandii trwają poszukiwania pojazdu podwodnego, który zaginął w niedzielę w czasie ekspedycji do wraku Titanica. Pięcioosobowej załodze w najbliższym czasie może skończyć się tlen, stąd liczy się tak naprawdę każda minuta. Eksperci wskazują jednak, że trudno dokładnie wyliczyć, jak duży jest zapas tlenu.
Pojazd podwodny Titan w niedzielę rano czasu lokalnego rozpoczął wyprawę, która miała potrwać 2,5 godziny. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Na pokładzie niewielkiej łodzi znajdował się zapas tlenu wystarczający na 96 godzin. – Nie znamy tempa zużycia tlenu na osobę – przyznał w środę w komentarzu udzielonym BBC kontradmirał John Mauger ze straży przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych.
REKLAMA
Zobacz wideo Oskarżam. Kryminalny cykl Gazeta.pl. Hanna Dobrowolska rozmawia z policjantami z CBŚP. Część 1.
Dr Ken LeDez, ekspert medycyny hiperbarycznej na Memorial University w St John’s w Nowej Fundlandii, ocenił w rozmowie z BBC News, że niektóre z osób mogą przeżyć dłużej niż zakładają wyliczenia. W grę wchodzi kilka czynników. – To zależy od tego, jak bardzo się zmarzną i jak skutecznie oszczędzają tlen – zaznaczył LeDez. Rozmówca BBC News wskazał, że osoba doświadczająca dreszczy zużyłaby więcej tlenu niż ta, która np. zwinie się w kłębek i będzie ciepło oszczędzała. Do tego dochodzi zagrożenie związane z nagromadzeniem dwutlenku węgla.
