17-letni Rudolph zniknął wychodząc na spacer ze swoimi psami w lecie 2015 roku. Rodzina nie ustawała w poszukiwaniach wierząc, że z chłopakiem wszystko dobrze. Po ośmiu latach matka zaginionego otrzymała wiadomość, że jej syn żyje i przebywa w szpitalu. – To z pewnością był cud – poinformował Tim Miller, dyrektor Texas EquuSearch – organizacji, która zajmuje się poszukiwaniami osób zaginionych.
“New York Post” opisuje w poniedziałek historię Rudiego Farias’a, który zaginął osiem lat temu jako 17-latek. Rudy zniknął, gdy spacerował z dwoma psami w pobliżu domu swojej rodziny w Houston w stanie Teksas. W momencie zaginięcia był w złym stanie psychicznym i fizycznym. Od kilku lat leczył się na depresję i stany lękowe. Rodzina przekazała w oświadczeniu, że na oczach Rudiego kilka lat wcześniej zginął jego brat i od tamtej pory chłopiec cierpiał na zespół stresu pourazowego.
REKLAMA
Przełom w sprawie nastąpił w miniony weekend. W sobotę rodzina otrzymała informację, że 25-letni Rudolph leży w szpitalu. Mężczyzna trafił do niego z siniakami i skaleczeniami. Nie wiadomo, co mu się stało, pod numer alarmowy zadzwoniła osoba, która zauważyła go nieprzytomnego, leżącego przed kościołem.
