Nie tylko nasza obecność w Schengen stoi pod znakiem zapytania. Nie mamy też szans na otrzymanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy
* Kampania wyborcza to okres godowy, kiedy politycy są gotowi obiecać gwiazdkę z nieba. Wprawdzie suweren się rozbestwił i zamiast jednej gwiazdki wolałby osiem, ale PiS przekonuje, że za to tylko on jest w stanie zapewnić Polakom bezpieczeństwo. Tak brzmi przewodnie hasło PiS w tej kampanii: “Bezpieczna przyszłość Polaków”, powtarzane w różnych wariantach np. przez spółki skarbu, by ominąć kampanijne limity wydatków. Problem w tym, że pisowskie obietnice to słowa bez pokrycia.
* Czy czujemy się bezpieczni pod względem militarnym? Tuż za naszą granicą trwa prawdziwa wojna, a minister Mariusz Błaszczak pomylił Ministerstwo Obrony z resortem propagandy. Jeździ po świecie i lekką ręką wydaje miliardy na zbrojenia, ale żaden z tych drogich programów nie jest konsultowany w parlamencie. Kiedyś jakaś kolejna ekipa zostanie z długami w budżetowych i pozabudżetowych funduszach i mnóstwem sprzętu (np. 500 wyrzutni HIMARS!), którego nie będzie komu obsługiwać. Realizacja tych zamówień to melodia przyszłości, a na razie polskie niebo jest jak sito: białoruskie śmigłowce wlatują jak do siebie, rosyjskie rakiety spadają w środku kraju. Na dodatek Błaszczak za swoje wpadki winę zrzuca na generałów, podsycając konflikt ze sztabem armii. Całe szczęście, że mamy sojuszników w NATO.
* PiS straszy imigracyjnym armagedonem, który miałby się ziścić pod rządami opozycji. Tylko partia Kaczyńskiego obroni Polskę przed hordą uchodźców, czego koronnym dowodem ma być płot na granicy z Białorusią.
