W nocy z 3 na 4 kwietnia rosyjskie drony szturmowe zaatakowały Charków, drugie co do wielkości miasto w Ukrainie. W mieście słychać było kilka eksplozji, są ofiary. Lokalne władze poinformowały, że bezzałogowce zaatakowały budynki mieszkalne. Mer miasta Ihor Terechow poinformował, że to właśnie dzielnice mieszkalne były celem ataku Rosjan – podaje ukraińska agencja Unian.
Co najmniej siedem osób zginęło w nocnych atakach rosyjskich dronów na Charków, na wschodzie Ukrainy. Lokalne władze przekazały, że trzy ofiary śmiertelne to ratownicy. Gubernator obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow dodał, że ratownicy zginęli po tym, jak przybyli na miejsce ataku i w tym czasie doszło do kolejnego nalotu. Rosjanie zaatakowali w nocy w sumie cztery razy – podsumowały władze Charkowa.
REKLAMA
Zobacz wideo Rozwiązania rumuńsko-bułgarskie lekiem na kryzys rolniczy w Polsce i Ukrainie? Tusk tłumaczy
Ratownicy wśród ofiar ataku Rosji na Charków. Celem bloki mieszkalne
Według ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w wyniku uderzeń Rosjan uszkodzone zostały budynki mieszkalne ludności cywilnej. Zginął co najmniej jeden mieszkaniec budynku mieszkalnego, kilka osób jest ciężko rannych. W miejscu ataku dronów Shahed wybuchły pożary – podała agencja Unian. “Ratownicy wezwani pod jeden z adresów przyjechali w momencie kolejnego ataku dronów. Dwóch z nich zginęło na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń, jeden zmarł w drodze do szpitala. Ranny został również jeden ratownik. Uszkodzone zostały trzy jednostki wyposażenia Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych” – zacytował fragment raportu portal.
Ćwiczenia białoruskie przy polskiej granicy nie są zagrożeniem
Gubernator obwodu charkowskiego Oleh Syniehubov poinformował na Facebooku o ataku na bloki mieszkalne i budynki cywilne Wymienił między innymi, że wśród rannych jest pielęgniarka Centrum Ratownictwa Medycznego, która przyjechała na wezwanie jako członek brygady.