Wraz z pożarem centrum handlowego przy Marywilskiej wiele osób straciło dorobek życia. – Mieliśmy tam cały towar. Wszystko. Teraz mamy tylko zobowiązania do opłacenia, faktury – mówi jedna z kobiet w rozmowie z reporterem „Wprost”.
W nocy z sobotę na niedzielę 12 maja wybuchł pożar w centrum handlowym Marywilska 44 w Warszawie. Zniszczeniu uległy hale, w których znajdowało się ok. 1400 sklepów. W wyniku zdarzenia wielu sprzedawców straciło dorobek życia. Spora grupa z nich gromadzi się za ustawionymi barierkami, aby na własne oczy zobaczyć pogorzelisko i ogrom strat. – Jest smutek, zupełna pustka, bezsens. Całą noc nie spałam – mówi jedna z kobiet w rozmowie z Piotrem Barejką, reporterem „Wprost”.
– To był nasz rodzinny biznes, prowadziłam go z rodzicami, którzy są już w wieku emerytalnym. Straciliśmy to, co budowaliśmy od czasów Stadionu Dziesięciolecia. To był nasz dwudziestoletni dorobek.