Home Polish Polish — mix Odwiedziłam dwa lumpeksowe zagłębia w Warszawie i sprawdziłam, gdzie można kupić perełki...

Odwiedziłam dwa lumpeksowe zagłębia w Warszawie i sprawdziłam, gdzie można kupić perełki z dawnych lat

316
0
SHARE

Second handy to targowiska różności, które oferują mnóstwo ciekawych ubrań z drugiej ręki i kuszą niskimi cenami. Coraz częściej zamiast odjechanej mody vintage można zobaczyć wysyp ciuchów brytyjskich sieciówek. Czy to oznacza, że moda vintage nie istnieje?
Na Hali Banacha można znaleźć kurtki, które pamiętają lata 70. • Fot. naTemat Sylwia Wamej 28 września 2018 S econd-handy to targowiska różności. Oprócz tego, że oferują mnóstwo ciekawych ubrań z drugiej ręki, kuszą też niskimi cenami. W ostatnim czasie coraz częściej zamiast odjechanej mody vintage, możemy zobaczyć wysyp ciuchów z brytyjskich sieciówek, które modne były kilka sezonów temu. Czy to znaczy, że babcinych sukienek, koszul i za dużych marynarek z lat 80. już nie ma? Postanowiłam to sprawdzić i wybrałam się do dwóch lumpeksowych zagłębi w Warszawie.
“Zauważyłam ostatnio, że second handy bardzo się zmieniły. Jak byłam na studiach, to można było w nich znaleźć naprawdę wydziwione rzeczy, królowały babcine sukienki w kwiatki, pastelowe bluzy, jedwabne koszule, kożuchy, paski vintage, t-shirty z najdziwniejszymi nadrukami z bawełny nie do zdarcia. Teraz widuję głównie ubrania z brytyjskich i skandynawskich sieciówek, prym wiedzie Primark. Takie szmatki modne parę sezonów temu” – napisała kilka tygodni temu blogerka Joanna Glogaza, znana pod pseudonimem StyleDigger.
Coś jest w jej słowach. Sama pamiętam, że gdy byłam na studiach, niepowtarzalnej mody vintage było znacznie więcej, niż obecnie. Teraz w ciucholandach rządzą przede wszystkim ubrania popularnych sieciówek takich jak m.in. H&M, Primark, Marks & Spencer oraz New Look.
Oczywiście, to nie znaczy, że nie można ubrać się w stylu vintage. W końcu ubrań stylizowanych na lata 70. czy 80. jest sporo. Jednak pisząc moda vintage mam na myśli ciuchy, w których widać duszę i widać, że mają swoje lata. Wybrałam się do dwóch lumpeksowych zagłębi w Warszawie, żeby sprawdzić, jak to z tą modą vintage jest. W lumpeksowym zagłębiu na Puławskiej
Pierwsze z nich to second-handy na ulicy Puławskiej. Najpierw wchodzę do sklepu z używaną odzieżą “Ciuchy”. Ciężko skupić wzrok na konkretnych wieszakach. Wiadomo, jak to w lumpeksie, wszystkiego pod dostatkiem. Mnogość wzorów i kolorów bije po oczach, jednak twardo przeszukują wieszaki w poszukiwaniu perełek vintage. Znajduję moherowy sweterek w biało-czerwone mazaje, taki niby babciny, ale sieciówkowy. Dalej natrafiam na kolejny sweter, który kojarzy mi się z latami 70: dekolt w serek i kolorowe szlaczki. Wszystko super, ale to kolejna rzecz stylizowana na vintage. Sweterki stylizowane na vintage w lumpeksie na Puławskiej • Fot. naTemat
Swetrem zainteresowała się też Agata, dwudziestokilkulatka, która akurat ma wolny dzień i postanowiła połazić po lumpeksach. Często wpada do second-handów, bo jak twierdzi, zawsze wpadnie jej w ręce jakaś ciekawa koszula, sweter lub marynarka. – No i wiesz, nie przepłacę, tak jak w sieciówkach. Mam wrażenie, że z roku na rok jest coraz drożej – mówi.
Agata mieszka na Mokotowie, więc ciucholandy na Puławskiej ma w jednym palcu. – Jeżeli szukasz typowego vintage, to w “Ciuchach” nie znajdziesz. Może pójdź do “Wzorcowni”, tam powinnaś coś wyszperać – podkreśla.
Zanim trafię do “Wzorcowni”, wchodzę do jeszcze jednego lumpeksu, który jest po drodze. Długo tam nie zabawiam, bo znów atakują mnie z każdej strony sieciówki: H&M, Marks & Spencer i Mango. Niektóre rzeczy całkiem w porządku, ale raczej odjechanych perełek tam nie znajdę.
Docieram w końcu do “Wzorcowni”, sklepu, który jest komisem odzieżowym i można oddać tam buty, torebki czy odzież. Znajdziemy tam też ciuchy od projektantów, tyle że po bardzo przystępnych cenach. – Vintage bardzo szybko nam się rozchodzi. Dziewczyny kupują najczęściej spódnice z lat 50. oraz kurtki z lat 80, takie, jaką pani widzi na wystawie – tłumaczy mi pani pracująca we “Wzorcowni”. Jeansowa kurtka z lat 80. • Fot. naTemat
Rzeczywiście, jeansowa kurtka z frędzlami przy ramionach, to niepowtarzalny nabytek, którego nie znajdziemy w centrach handlowych. No może w związku z boomem w modzie na lata 80. i 90. dostaniemy podobną, ale tylko stylizowaną na vintage.
Kolejna perełka, którą dostrzegam w second-handzie to beżowa torebka-kuferek ze strusiej skóry z lat 60. kurtka z kapturem, która jest czymś pomiędzy bomberką a marynarką oraz elegancka koszula, wyglądająca jak element stylizacji bohaterów ze starych filmów. Ile zapłacimy za te starocia? – Czasem to 79 złotych, albo 350. Wszystko zależy od tego, w jakim stanie jest dana rzecz – wyjaśnia pani z “Wzorcowni”.
Na swojskiej Hali Banacha jest wszystko
Lecę dalej. Wsiadam w tramwaj 14 i ruszam do kolejnego lumpeksowego zagłębia, które znajduje się na Ochocie. Tam ciucholandów jest pod dostatkiem. Zarówno na samej Grójeckiej, jak i w bocznych uliczkach. Można by tam spędzić cały dzień. Ponieważ nie ma tyle czasu, szybko podejmuję decyzję, że wysiądę przy Hali Banacha.
Przypomina mi się Instagram dziennikarki Małgorzaty Halber, która prowadzi profil “Mroczny Mściciel”. Tam zamieszcza swoje zdjęcia w stylizacjach z lumpeksu za grosze, a jednym z miejsc, w którym się ubiera jest właśnie targowisko Hala Banacha. Marynarka w stylu lat 80. i kraciasty płaszczyk w stylu lat 60. • Fot. naTemat
Halber na swoim Instagramie rozrysowała nawet mapkę, jak tam dotrzeć. Odpalam więc jej profil i kieruję się w zaznaczone przez nią miejsca. Na łóżkach polowych leżą bluzki, t-shirty i swetry, na wieszakach wiszą sukienki, marynarki, kurtki i płaszcze. Najpierw dostrzegam na jednym z wieszaków marynarkę rodem z lat 80. Kojarzy mi się z ubiorem gwiazd tamtej epoki: oversize, ze złotymi łańcuszkami przy kieszeniach i białymi wywiniętymi rękawami. Wyświetl ten post na Instagramie. Wklejam jeszcze raz mapkę bo pojawiają się pytania jak gdzie I kiedy. Wejście między wszystko za jeden złoty i wędlinami, tuż przy skrzyżowaniu Grójeckiej i Banacha. Stoiska (łóżka polowe:D) zaznaczone są brązowym kolorem. Zajmują dwa placyki, jeden bliżej Banacha, drugi ciągnie się na tyłach budki KANTOR i LANGOSZ ( langosz to taki węgierski racuch, a budka ma już ze 30 lat, langosza polecam, koniecznie z serem. Codziennie od poniedziałku do soboty do godzinyb14.00. Uwaga! Przy złej pogodzie zazwyczaj nikt nie handluje Post udostępniony przez Malgorzata Halber (@mroczny_msciciel) Sie 17,2018 o 5:26 PDT Potem skanuję wzrokiem sukienki w kwiatki, babcine apaszki i kurtki. Mój wzrok przykuwają trzy ramoneski, które widać, że dużo przeszły oraz zamszowa kurtka z frędzlami, wyglądająca, jakby była elementem garderoby bohaterów westernu. Wlepiam w nią wzrok i pytam o cenę.
– 69 złotych – odpowiada mi pani ze stoiska. Po czym dodaje – Mogę ją zdjąć, ale jak ona ma być na panią, to będzie za duża. Kurtki nie kupuję, ale jestem pod dużym wrażeniem jej ceny. W sieciówce za podobną, zapłaciłabym dwa razy tyle.

Continue reading...