Tłumy przewijające się przez sklepy, towar leżący na podłodze. Sprzedawcy w trakcie promocji Black Friday mają pełne rę…
Tłumy przewijające się przez sklepy, towar leżący na podłodze. Sprzedawcy w trakcie promocji Black Friday mają pełne ręce roboty. – Gdy kobiety widziały 20 proc. obniżkę, wyrywały sobie ubrania z rąk. Raz musieliśmy rozstrzygać spór, patrząc na monitoring, kto pierwszy wziął daną rzecz – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską pracownica popularnej sieciówki.
20.11.2024 06:00
64,2 proc. Polaków zamierza zrobić zakupy w ramach Black Friday 2024. W ubiegłym roku taką deklarację składało 63,2 proc. ankietowanych – tak wynika z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista. Gorączka promocji przekłada się na nastroje pracowników sklepów, w tym popularnych ubraniowych sieciówek, gdzie w dniach obowiązywania wyprzedaży “zakupowy szał” trwa w najlepsze. To szczególnie stresujący moment, zwłaszcza że zaraz po listopadowym Black Friday przychodzi wymagający okres świąteczny, a następnie noworoczne promocje. – Zdarzają się mocno złośliwi ludzie. Niektórzy wprost przychodzili i mówili, że nam trochę pobałaganią, i to w dodatku tuż przed zamknięciem – mówi Wirtualnej Polsce pracowniczka sieciówki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Pokazał nagranie z Biedronki. Palety i kartony wyszły na pierwszy plan
Sandra jest studentką z Jaworzna, która pracowała w jednej z popularnych sieciówek w najgorętszym wyprzedażowym okresie roku. Jak wspomina, tych kilka dni skutecznie zniechęciły ją do tego, aby w przyszłości szukać dorywczego zatrudnienia w podobnych miejscach.
– To był nawał pracy.