Polityka. Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro, jeżeli chcą pozostać na scenie politycznej, są skazani na los satelitów Jarosława Kaczyńskiego
Klub PiS ma 234 posłów, czyli o trzech więcej niż potrzebne jest do samodzielnych rządów. Prezes Jarosław Kaczyński może co prawda liczyć na wsparcie ze strony niektórych posłów Kukiz’ 15 oraz kół: Wolni i Solidarni i Republikanie, ale wie, że jego sejmowa drużyna nie jest monolitem. Choćby tylko dlatego, że dziewięcioro posłów i czterech senatorów do parlamentu wprowadził Jarosław Gowin, stojący na czele Polski Razem. Ośmioro zaś posłów i dwóch senatorów – Zbigniew Ziobro. Gdyby więc 17 posłów z PR i SP odeszło z klubu PiS, mielibyśmy albo mniejszościowy rząd, albo koalicyjny (PiS-Kukiz’ 15) . Najpewniej jednak doszłoby do przedterminowych wyborów. Takie rozwiązanie to dziś czysta teoria, bo Gowin, Ziobro i ich partie mogą liczyć na znikome poparcie w wyborach. Obaj liderzy są w stanie wyciągnąć z klubu PiS maksymalnie po 2-3 posłów, których prezes Kaczyński może łatwo zastąpić posłami z innych formacji. Prof. Tomasz Gąsowski, historyk z UJ, znawca układu sił na prawicy, przyznaje natomiast, że spore zamieszanie wywołała Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju, a jednocześnie wiceszefowa Polski Razem. Ma na myśli jej wpis na Twitterze. W nim Emilewicz weta prezydenta Andrzeja Dudę dotyczące ustaw o KRS i SN uznała za dobre rozwiązania dla Polski. Kilka godzin później Polska Razem wydała komunikat, w którym podzieliła ocenę swojej wiceprzewodniczącej. PR wytknęła PiS, że w projektach ustaw nie zostały uwzględnione jej propozycje. Ale głosowania za nimi kierownictwo Polski Razem tłumaczy odpowiedzialnością za przyszłość klubu PiS, Polski, ryzykiem przedterminowych wyborów i obawą przed zalaniem Polski przez „rzesze imigrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu i agresywną inwazją ideologii politycznej poprawności”.