Czy Gdańsk będzie dofinansowywała program in vitro? Tego domaga się prezydent miasta Paweł Adamowicz i radni PO. Wstępne ramy programu mamy poznać 31 stycznia. Swój sprzeciw już zgłosiły gdańskie środowiska medyczne oraz radni Prawa i Sprawiedliwości.
Prace nad programem in vitro ruszyły w październiku. Prezydent gdańska powołał wtedy specjalny zespół.
Platforma próbuje przekonywać, że chodzi tu o dobro gdańszczan.
Żaden z radnych PiS-u nie włączył się w prace zespołu, który przygotowywał projektem ws. in vitro – podkreśla Anna Kołakowska, gdańska radna PiS.
Krytycznie na pomysł dofinansowania in vitro patrzy także część środowiska medycznego.
Statystki rządowego program in vitro, który został zakończony przez PiS w czerwcu nie pozostawiają złudzeń, tylko 32. procentom kobiet, które skorzystały z programu, udało się zajść w ciążę. Liczba urodzonych dzieci jest jednak znacznie mniejsza i wynosi zaledwie 17 procent.
Władze Gdańska pokazują, że nie chcą objąć opieką wszystkich par, które potrzebują pomocy. Program finansowania in vitro wyklucza te osoby, które mają problem z płodnością, cierpią z powodu braku dziecka, a z różnych względów nie chcą się zdecydować na in vitro – mówi dr n. med. Aleksandra Kicińska.
Skuteczność Naprotechnologii szacuje się na 70 procent. Cieszy się ona także dużym zainteresowaniem. W Gdańsku do Poradni Zdrowia Prokreacyjnego, aby skorzystać z Naprotechnologii zgłasza się od 20 do 30 par miesięcznie. Niestety metoda ta nie będzie dofinansowana. PO stawia na in vitro, przez które niszczonych jest wiele ludzkich istnień.
TV Trwam News/RIRM