Stosunki polityczne Polski z Izraelem są najgorsze w najnowszej historii naszego kraju. Czy mogą rzutować na gospodarkę? – Mogą. I to znacznie poważniej, niż wynikałoby to ze statystyk obecnej wymiany handlowej – odpowiada ekonomista Marek
Relacje gospodarcze Polski z Izraelem nie są – jeśli wziąć pod uwagę potencjał obu krajów – oszałamiające. Polski eksport do tego kraju to tylko nieco ponad 0,2 proc. ogółu polskiego eksportu, a jego wartość wynosi nieco ponad pół miliarda dolarów. Import oscyluje w okolicach 350 mld dolarów. Czy jest się zatem czym przejmować, tym bardziej że – przynajmniej dotychczas – napięcia polityczne rzadko szkodziły relacjom gospodarczym? No chyba że polityka była rozgrzana do takiego stopnia, że w grę wchodziła ostateczna broń gospodarcza, czyli sankcje – czego najlepszym przykładem jest Rosja.
Zobacz też:
W przypadku obecnej wojny dyplomatycznej z Izraelem sankcje – przynajmniej na razie – nie wchodzą w grę. Taka zapowiedź nie pojawiła się jeszcze w przestrzeni publicznej, mimo że padało tam wiele mocnych (i często nieprawdziwych lub przynajmniej mocno naciąganych) twierdzeń. Nie musi to jednak oznaczać, że obecny konflikt rozejdzie się „po kościach”. Skutki obecnych napięć możemy odczuć w gospodarce, chociaż nie zawsze bezpośrednio.
Zobacz też:
Co mamy do stracenia? Na pozór nie tak wiele. Nasz eksport do Izraela nie powala na kolana. Tym niemniej Izrael pozostaje naszym drugim – po Turcji – partnerem handlowym na Bliskim Wschodzie. Ponadto w ostatnich latach nasze eksport do Izraela szybko rośnie – od 2011 roku o prawie połowę.
Ponad 25 proc. eksportu stanowią artykuły spożywcze, m.in. cukier, wody mineralne, czekolada i pieczywo. Następnie są to: urządzenia mechaniczne i elektryczne (np. AGD), artykuły higieny osobistej (papier toaletowy, chusteczki, podpaski), samochody osobowe, autobusy, pick-upy i części do nich, produkty chemiczne (środki czystości, kosmetyki). Z Izraela importujemy głównie środki owado- i chwastobójcze.
W skali makro pogorszenie stosunków nie powinno zatem – przynajmniej na pozór – spowodować zawirowań w gospodarce. W skali mikro – jak zawsze – wiele firm może mieć z tego powodu problem. W 2016 r. z Izraelem handlowało 3 tys. podmiotów. Obecne dyplomatyczna wojna nie musi być natychmiast odczuwalna w relacjach handlowych, może mieć jednak daleko bardziej idące konsekwencje.
– Obecne napięcie w stosunkach z Izraelem może mieć odbicie we wzajemnych relacjach gospodarczych i będą to konsekwencje trojakiego rodzaju. O ile w przypadku obrotów handlowych nie mówimy o bardzo dużych pieniądzach, to trzeba zwrócić uwagę na szybki rozwój turystyki. W dłuższej perspektywie był to element budowania mostów, zacieśniania wzajemnych relacji, które później mogą owocować również w biznesie – twierdzi ekonomista Marek Zuber.
Ekspert zwraca uwagę, że w ostatnich latach nasiliły się polsko-izraelskie kontakty w dziedzinie nowych technologii, ale również większe jest zainteresowanie funduszy z izraelskim udziałem polskimi start-upami.
– To o tyle znaczące, bo Izrael plasuje się w czołówkach rankingów najbardziej innowacyjnych krajów. Jeżeli zatem chcemy być bardziej innowacyjni, nie powinno dziwić, że chcemy uczyć się od najlepszych. Nie można wprawdzie jeszcze powiedzieć, by współpraca w tej dziedzinie była dziś prowadzona w dużej skali, ale z pewnością miała bardzo duży potencjał rozwoju – twierdzi ekonomista.
Dość intensywne kontakty są np. w branży zbrojeniowej. PGZ prowadziło i prowadzi wiele rozmów (z różnym wprawdzie skutkiem) na temat współpracy w tej dziedzinie. Izraelskie firmy oferują sprawdzone wojskowe technologie, których Polsce brak – rakietowe, kosmicznego rozpoznania czy systemów bezzałogowych.
Bezpośrednio na relacje handlowe może się przełożyć natomiast inny aspekt. W nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt proponowane jest mocne ograniczenie możliwości uboju rytualnego. Już poprzednia próba zakazu przed kilkoma laty wywołała w Izraelu sporo emocji, w obecnej znacznie gorętszej atmosferze zostanie zapewne odebrana jako kolejny akt „polskiego antysemityzmu”. Obecnie w skali całego kraju ponad 200 zakładów mięsnych dokonuje uboju rytualnego. Mięso wołowe – którego ceny na rynku polskim sukcesywnie rosną – jest eksportowane w ilości 500 tys. ton do Izraela, USA, Holandii i Turcji.
Zdaniem Marka Zubera eskalacja obecnego konfliktu może też w negatywnym scenariuszu odbić się na wymianie handlowej nie tylko z Izraelem, ale i innymi krajami.
– Diaspora żydowska jest rozsiana po całym świecie. Jej przedstawiciele zajmują kluczowe niekiedy stanowiska w wieku korporacjach. Podejmują decyzje inwestycyjne. Pogorszenie wizerunku Polski może zatem pogorszyć inwestycyjny sentyment do naszego kraju – twierdzi Marek Zuber.
Trzeci aspekt to inwestycje portfelowe. – Fundusze z udziałem kapitału izraelskiego są dość aktywne na polskim rynku, np. w nieruchomościach. Pogorszenie relacji może zatem doprowadzić do jego odpływu przewiduje ekonomista. – W tym przypadku polityka może zaszkodzić gospodarce. Oby nie, bo skutki byłyby poważniejsze, niż to mogłoby to wynikać z danych statystycznych dotyczących polsko-izraelskiej wymiany handlowej.
Dużo bardziej pesymistyczny jest założyciel i prezes Izby Handlowej Izrael-Polska Henryk Lewiński. – Pyta pan o konsekwencje obecnych wydarzeń. Myślę, że pan je zna, skoro pan pyta, ale pewnie woli pan, bym ja to powiedział. To powiem tyle: już kilku członków izby zadeklarowało chęć rezygnacji z członkostwa – mówi w emocjonalnej rozmowie z dziennikarzem wnp.pl Henryk Lewiński. – Nasze stosunki gospodarcze się bardzo dobrze rozwijały, mamy dodatni bilans handlowy. Ciężko na to pracowaliśmy przez ostatnie dwadzieścia osiem lat. A teraz nie wiem, co robić, jak działać – mówił w emocjonalnej rozmowie Lewiński.
Potwierdził również, że obecne zamieszanie Polska może odczuć nie tylko w relacjach gospodarczych z Izrealem.
Home
Polish — mix Konflikt z Izraelem zaszkodzi polskiej gospodarce bardziej, niż myślimy. I nie tylko...