– Umowy o pracę są dwustronnym zobowiązaniem. Pracownik na etacie wie, że niezależnie od jego relacji z kolegami czy jakości wykonywanej pracy otrzyma pensję. Jeśli mielibyśmy umowę o współpracy, gdzie dzielimy się zyskiem, wówczas podejście do pracy byłoby zupełnie inne – mówi Nikołaj Kirow, ekspert Akademii Leona Koźmińskiego. – Pracownik szybciej przeszedłby z poziomu czerwonego na kolejny etap samoświadomości.
Temat turkusowych organizacji jest coraz bardziej popularny w Polsce. Pracodawcy wprowadzają turkusowe elementy do swoich firm. Czy jednak są na tyle dojrzałe, by zrezygnować z dotychczasowego stylu zarządzania? Eksperci przekonują, że potrzeba na to wiele czasu. Czytaj też: – Wprowadzenie tego typu zarządzania będzie wymagało zmiany polskiej mentalności. W polskich przedsiębiorstwach wciąż dominują feudalne i patriarchalne sposoby zarządzania. Pracownik ma wykonywać określone zadania, a jego motywacja działa na zasadzie kija i marchewki. To model, który jest już przestarzały, ponieważ nowe pokolenia funkcjonują w inny sposób – zauważa Mateusz Grzesiak, psycholog, trener i doradca biznesowy Jak szybko będą postępować zmiany? – Do patriarchalnego sposobu zarządzania przyzwyczajeni są baby boomersi, którzy urodzili się w latach 1946-64. Z kolei milenialsi, stanowiący coraz bardziej dominującą grupę na rynku pracy – będzie ich na nim wkrótce 10 milionów – mają niehierarchiczny sposób patrzenia na świat i są nastawieni na partnerstwo. Biorąc to pod uwagę, myślę że w ciągu najbliższych kilku lat nastąpią spore zmiany. Zacznie się od małych i młodych firm, ale z czasem turkus zawita również w większych firmach – dodaje Grzesiak. Czytaj też: Co istotne, nie każda firma może stać się turkusowa. Jak wskazuje Nikołaj Kirow, ekspert w dziedzinie negocjacji, budowania relacji i przywództwa z Akademii Leona Koźmińskiego, w tego typu firmie mogą pracować ludzie dojrzali, których samoświadomość jest na bardzo wysokim poziomie. Chociażby dlatego, że w turkusie nie ma miejsca na premie.
