Home Polish Polish — mix Uzależnieni w święta. "Kultura picia" nie ułatwia im walki z nałogiem

Uzależnieni w święta. "Kultura picia" nie ułatwia im walki z nałogiem

166
0
SHARE

Dla osób zmagających się z uzależnieniem każdy dzień bywa wyzwaniem. Jednak okres świąteczno-noworoczny, obfitujący w spotkania rodzinne i towarzyskie, wigilie firmowe i huczne zabawy sylwestrowe może być
O tym, że Polacy nawet w czasie Świąt Bożego Narodzenia nie wylewają za kołnierz . Choć, jak przyznał, na tzw. izbie wytrzeźwień “ruch” trwa cały rok, w wigilijną noc w 2022 roku prawie wszystkie łóżka były zajęte. Również przez ludzi po domowej awanturze wywołanej zakrapianą kolacją.- Pić zaczęłam jeszcze w gimnazjum. Gdy miałam około 15 lat, zdarzały się już poważne imprezy. Trwało to mniej więcej 10 lat – mówi mi Marta Markiewicz, dziś 30-letnia influencerka i trzeźwa alkoholiczka. Oprócz uzależnienia od alkoholu, kompulsywnie jadła i brała narkotyki.Gdy pytam o święta w tamtym czasie, przyznaje, że zwykle była albo pijana, albo na silnym kacu. – W liceum pojawiły się jeszcze wyjścia z domu na pasterkę, z której potrafiłam wrócić trzy dni później – wspomina.Zwykle przebywała wtedy u koleżanek, które jej mama znała, więc traktowała tego typu sytuację, jako potrzebę młodzieńczego “wyszumienia”. – Tylko że ja imprezowałam z ludźmi, którzy dzisiaj nie są uzależnieni, a ja tak – dodaje.– Sama się nie zorientowałam, że jestem uzależniona. Choć zdarzały mi się imprezy, po których budziłam się z kimś obcym w łóżku i kompletnie nie pamiętałam, co się działo poprzedniej nocy. Z czasem odczuwałam coraz większe lęki, a dół, w którym byłam, tylko się pogłębiał. Ludzie się ode mnie odsuwali, a i ja ze wstydu izolowałam się od otoczenia. W końcu trafiłam na terapię i powoli zaczęłam wszystko rozumieć – wyznaje.Pierwsze trzeźwe święta kojarzą jej się z poczuciem wstydu. – Wtedy jeszcze wciąż wydawało mi się, że bez alkoholu nie ma zabawy i sądziłam, że przez moją chorobę, wszyscy mają smutne święta. Na szczęście spędziliśmy je w mieście, z którego pochodzi mój ojczym. Nowe miejsce, zmiana otoczenia bardzo pomogła nam wszystkim, a mnie ten domek po prostu nie kojarzył się z piciem – mówi Marta.Przyznaje jednak, że mimo umowy, dziadek przywiózł wtedy alkohol. – Mama oczywiście szybko tę butelkę schowała, ale byłam na niego zła i było mi przykro, że zbagatelizował mój problem. Dzisiaj się mu nie dziwię. Po prostu go nie rozumiał.

Continue reading...