Home Polish Polish — mix Dom pomocy społecznej ks. Isakowicza-Zaleskiego walczy o przetrwanie. "Boję się. Gdzie indziej...

Dom pomocy społecznej ks. Isakowicza-Zaleskiego walczy o przetrwanie. "Boję się. Gdzie indziej nie dam sobie rady"

53
0
SHARE

Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych w Radwanowicach, któremu przewodził śp. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, znalazło s…
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych w Radwanowicach, któremu przewodził śp. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, znalazło się na skraju bankructwa. – Ostatnio podłączono nam kroplówkę, ale pacjent ciągle jest w stanie krytycznym. A tu nie chodzi tylko o nas – mówi WP dyrektor placówki, Arkadiusz Tomasiak.
Tekst: Dariusz Faron, Patryk Michalski
– Innego domu już prawie nie pamiętam.
Teresa lekko wierci się na kanapie. Kasztanowe włosy, brązowe oczy, policzki pokryte drobnymi piegami. Niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym. W Radwanowicach mieszka od siedemnastu lat.
Opowiada, że kiedyś, dawno temu, żyła we Włocławku. Opiekowały się nią dwie starsze panie, ale już umarły. Wtedy proboszcz z lokalnej parafii napisał list do ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. I tak Teresa trafiła do Radwanowic, 25 kilometrów od Krakowa. Na początku bała się nieznanego. Dzisiaj mówi, że Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych to jej miejsce na ziemi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Mieszkam w pokoju z Monisią i Marzeną w Domu Śląskim. Tu, zaraz obok. Dziewczyny się o mnie troszczą. Wychowawców traktuję jak rodziców. Tutaj czuję, że nie jestem sama.
Teresa codziennie chodzi na warsztaty terapii zajęciowej. Najczęściej szydełkuje albo maluje. W tym tygodniu szyje na przykład czapki na zimę dla pluszaków. Gra też w teatrze, który tworzą mieszkańcy. Niedawno brała udział w przedstawieniu “Jesteśmy z jednego ogródka”. Jest w trakcie prób do kolejnego spektaklu.
Janek, który siedzi obok, też chodzi na zajęcia teatralne. Ale jeszcze bardziej lubi strugać drewniane anioły. Poprawia okulary w ciemnych oprawach, gładzi się po ostrzyżonej głowie i tłumaczy.
Struga się deskę, szlifuje się ją szlifierką elektryczną, wyrysowuje linie i wycina wyrzynarką anioła ze skrzydłami. Potem jeszcze raz szlifuje się powierzchnię papierem ściernym. A na końcu maluje specjalną farbą do barwienia drewna. Janek zrobił już takich figurek sporo, dawno przestał liczyć.
Zobacz także
U niego też zdiagnozowano niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym. Mieszka w Radwanowicach od 1990 roku, czyli prawie od początku funkcjonowania domu. Teraz się boi.
– W telefonie mam internet. Wyczytałem, że może być różnie, bo brakuje pieniążków. Gdyby zamknęli nasz dom, gdzie indziej nie dałbym sobie rady. Siostra mieszka w Gdańsku, a to bardzo daleko. Nie mam gdzie pójść.
Wtóruje mu Teresa.
Pod koniec września Fundacja im. Brata Alberta, która prowadzi Dom Pomocy Społecznej Schronisko Radwanowice, zamieściła w mediach społecznościowych apel o pomoc.
“Sytuacja, w której znalazło się nasze schronisko, jest krytyczna. Podobnie jak wiele innych Domów Pomocy Społecznej w Polsce, stoimy na krawędzi zamknięcia z powodu brakujących funduszy.
Jeszcze w grudniu otrzymywaliśmy 4360 zł miesięcznie na jednego mieszkańca, podczas gdy obecnie kwota ta spadła do 3800 zł. To drastyczne cięcia, które ledwie wystarczają na pokrycie podstawowych kosztów utrzymania, takich jak wyżywienie i rachunki. Kryzys ten nie dotyczy wyłącznie naszego schroniska. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, w całej Polsce ponad 3 tys. osób może stracić dach nad głową” – napisali członkowie fundacji.
I wyliczyli, że aby przetrwać do końca roku, potrzebują minimum 350 tys. złotych.
– Niedługo chyba dostanę przez to wszystko zawału – mówi dyrektor placówki, Arkadiusz Tomasiak.
– Podopieczni i ich rodziny nam zaufały. Dla osób z niepełnosprawnością to nie jest placówka, tylko dom. Mówią do nas “ciociu”, “wujku”. Niektórzy są u nas od początku, od 35 lat. Dostaję telefony od rodziców z pytaniem, co będzie z ich dziećmi. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że miałbym im teraz powiedzieć: zamykamy się.
DPS w Radwanowicach zamieszkują 83 osoby z niepełnosprawnością intelektualną w różnym stopniu.
Połowa mieszkańców jest rozliczana na tzw. starych zasadach – do kosztu utrzymania każdej osoby umieszczonej w DPS przed 2004 r. dopłaca wojewoda, czyli rząd, corocznie ustalając średnią wojewódzką miesięcznego kosztu utrzymania jednego mieszkańca. Od 1 stycznia 2024 kwota dofinansowania dla takich osób spadła o 560 zł (z 4360 zł do 3800 zł). W przypadku DPS-u w Radwanowicach miesięcznie to strata ponad 20 tys. złotych.
– Pieniędzy jest coraz mniej, a koszty rosną. Regularnie idzie w górę najniższe krajowe wynagrodzenie, wszystko drożeje, płacimy wyższe rachunki za media. W końcu nastąpiło tąpnięcie – tłumaczy dyrektor. – W przeszłości też bywały różne problemy. Ale mieliśmy obok księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. A teraz pierwszy raz go zabrakło.
Teresa męczy się z zamkiem kurtki, ale po chwili możemy ruszać na spacer.
Ciepłe południe. Przez korony drzew, które otaczają budynki fundacji im. Brata Alberta, przebija się słońce. Na ziemi pełno kolorowych liści. Wokół cisza.
Przy bramie głównej kwiaty i czarno-białe zdjęcie księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. – Tak się właśnie dowiedziałam o jego śmierci. Zobaczyłam fotografię i napis “świętej pamięci”. Zapytałam o to wychowawców, którzy powiedzieli, że ksiądz nie żyje. Strasznie płakałam – mówi Teresa.
Ks. Isakowicz-Zaleski, działacz opozycji antykomunistycznej i kapelan podziemnej “Solidarności”, założył fundację im. Brata Alberta w 1987 r. ze Stanisławem Pruszyńskim i Zofią Tetelowską. Dwa lata później w Radwanowicach zamieszkali pierwsi podopieczni. Ksiądz nie przypuszczał wtedy, że jego dzieło rozrośnie się na całą Polskę. Obecnie fundacja prowadzi 32 ośrodki. W lipcu Schronisko dla Niepełnosprawnych w Radwanowicach obchodziło 35-lecie. Isakowicz-Zaleski nie doczekał obchodów. 9 stycznia tego roku przegrał walkę z rakiem prostaty.

Continue reading...