Brawo polska reprezentacja, brawo Jan Urban. Polacy nie przeważali, bronili się, ale Matty Cash świetnym strzałem zapewnił remis. Świetny debiut nowego selekcjonera, który dobrze ustawił skład i… miał sporo szczęścia.
W eliminacjach do przyszłorocznego mundialu Polska zremisowała w Rotterdamie z faworyzowaną Holandią 1:1 (0:1). Teraz trzeba wygrać z Finlandią w Chorzowie.
W składzie polskiej drużyny nie było większych zaskoczeń poza absolutnym debiutem Przemysława Wiśniewskiego w obronie (okazało się, że bardzo udanego). W składzie Oranje byli m.in. Vergil Van Dijk, Memphios Depay, Gakpo, Xavi Simons, Frankie De Jong, Denzel Dumfries. Nazwiska, od których można dostać zawrotu głowy.
Początek meczu w miarę spokojny, ale z czasem piłkarze Ronalda Koemana zaczęli się rozkręcać pod naszym polem karnym. Tijjani Reijnders huknął w słupek, po chwili tylko świetny refleks Łukasza Skorupskiego ratował Polaków. Nasi próbowali się odgryzać, ale przewaga gospodarzy rosła z minuty na minutę.
Szybkość wymienianych piłek przez Holendrów robiła wrażenie. Efekt? Spodziewany: w 28. minucie po rzucie różnym wykonywanym przez Depaya Denzel Dumfries wyskoczył ponad polską defensywę i z najbliższej odległości wpakował głową piłkę do bramki.
Kilka minut później podobało się przedarcie Piotra Zielińskiego (setny występ w reprezentacji). Po jego silnym strzale piłka minęła bramkę Holandii przy słupku. To był jednak wyjątek, bo przez większość czasu kotłowało się w pobliżu polskiej bramki.
Mogło być dużo gorzej, ale do przerwy straciliśmy tylko tego jednego gola. Umiejętność przyspieszania Holendrów w pobliżu bramki zapiera dech.
Home
Polish
Polish — mix Ależ strzał Casha w drodze na mundial. Remisowa niespodzianka w Rotterdamie