Adam Szejnfeld, blog w naTemat.pl.
Adam Szejnfeld 07 marca 2017 P o 50 lat przebywania w stanie hibernacji Maks Paradys i Albert Starski obudzili się w całkowicie nowej rzeczywistości. Życie na powierzchni ziemi okazało się niemożliwe z powodu skażenia nuklearnego, którego skutkiem było całkowite wyniszczenie genów męskich. Kobiety żyły w podziemnym państwie, rozmnażały się metodą in vitro, a dzięki kontroli genetycznej rodziły wyłącznie dziewczynki. Dwaj mężczyźni z przeszłości stali się więc dla ludzkości ostatnim ratunkiem dla „gatunku”. Stanęli przed dziejową misją – przywrócić równowagę płci na naszej planecie!
Wszyscy znamy ten film. „Seksmisja” Juliusza Machulskiego, która trafiła do kin w 1983r. Jego akcja toczyła się w roku 2044. Dzisiaj, ponad trzydzieści lat po jego premierze i prawie trzydzieści lat przed czasem, w którym się rozgrywa, nasza rzeczywistość nie może być bardziej odległa od tej, która została przedstawiona w „polskiej komedii stulecia”. Od momentu bowiem, kiedy władzę w Polsce przejęło Prawo i Sprawiedliwość, sytuacja kobiet w naszym kraju stale się pogarsza. Jeśli kobieta nie wpisuje się w stereotyp „Matki Polki”, to zdecydowanie może czuć się nad Wisłą, jak obywatelka drugiej kategorii.
Akt pierwszy.
Zaczęło się od nader przychylnego przyjęcia przez posłów Prawa i Sprawiedliwości projektu ustawy całkowicie zakazującego aborcję, przygotowanego przez organizację Ordo Iuris. Co prawda manifestacje Polek, chyba największe od czasów walki o prawa wyborcze na początku XX wieku, spowodowały, że propozycja ostatecznie została odrzucona, ale antykobiecych pomysłów nie zaniechano. Wtedy „Czarny Protest” zgromadził w całym kraju i poza jego granicami ponad 100 tys. osób, Niestety, już inne „zamachy” na wolną kobiecość, nie angażowały takich rzeszy ludzi i być może właśnie to ośmieliło PiS do kolejnych niewdzięcznych prób pokazania kuchni kobietom, jako ich właściwego miejsca do życia.
Akt drugi.
Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł rozpoczął swoje rządy od zlikwidowania rządowego programu in vitro. Mimo iż metoda ta jest standardem w klinikach leczenia niepłodności na całym świecie, minister uznał, że in vitro nie może być refundowane przez państwo, gdyż jest kontrowersyjne i nieakceptowane przez większość społeczeństwa. Na tym jednak nie koniec. Na celowniku znalazły się także standardy opieki okołoporodowej, które gwarantowały, że kobieta w ciąży może poruszać się w trakcie skurczów, że w jej pobliżu może znajdować się bliska jej osoba i że może ona potrzymać swoje dziecko po porodzie. Minister zlikwidował ich obligatoryjność, co oznacza, że nie będą one powszechnie obowiązującym prawem, a jedynie zaleceniem. W przypadku więc jakiś zaniechań kobietom trudniej będzie dochodzić swoich praw przed sądem. Czy ktoś to rozumie?…
Akt trzeci.
Kolejnym krokiem w walce o „ciała i dusze” polskich kobiet jest likwidacja dostępności pigułki „ellaOne”. Teraz będzie ją można kupić wyłącznie na receptę! Ograniczenie prawa do antykoncepcji awaryjnej minister zdrowia tłumaczy troską o zdrowie nastolatek, które według niego zbyt często z niej korzystają. Konstanty Radziwiłł uważa, że dla własnego bezpieczeństwa kobiety muszą skonsultować zamiar wzięcia „ellaOne” z lekarzem. Niestety w przypadku takich leków najważniejszy jest czas. Jego skuteczność bowiem wynosi ponad 97 proc. tylko w pierwszych 24 godzinach po stosunku, a potem radykalnie spada. Tym samym, po tej decyzji dołączamy do grona tylko 6 krajów w Europie, które ograniczają swoim obywatelom dostęp do antykoncepcji awaryjnej i skazują ich na niepotrzebny stres oraz koszty.
Akt czwarty.
Na tym nie koniec. PiS nie tylko nie przejmuje się prawami reprodukcyjnymi kobiet, lecz także usuwa z przestrzeni publicznej instytucje i organizacje zajmujące się walką o równouprawnienie. Najpierw zmarginalizowano Biuro Pełnomocnika ds. Równego Traktowania, przekształcając je w stanowisko pełnomocnika rządu ds. społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania. Został nim człowiek, który zasłynął m.in. ze stwierdzenia, iż sprzedawca powinien mieć prawo odmówić sprzedaży osobie czarnoskórej, homoseksualnej, czy jakiejkolwiek innej kategorii ludzi, która mu się nie podoba. Po rekonstrukcji rządu co prawda zastąpił go Adam Lipiński, polityk bardziej doświadczony i wyważony, ale bez kompetencji, bowiem nigdy nie zajmował się kwestiami równościowymi.
Akt piaty.
Jakby tego było mało, partia Jarosława Kaczyńskiego postanowiła zrobić także porządek w finansowaniu organizacji pozarządowych zajmujących się sprawami rodziny, kobiet czy równouprawnienia. Teraz na fundusze z kasy państwa liczyć mogą przede wszystkim te, które krzewią patriotyzm, pamięć historyczną i idee chrześcijańskie. Bez wsparcia z budżetu zostały więc w zasadzie te organizacje, które zajmują się na przykład pomocą ofiarom przemocy domowej, w tym działające od ponad 20 lat Centrum Praw Kobiet, albo Fundacja „Dzieci Niczyje”. Tym samym w dziedzinie stosunku państwa do kobiet mamy do czynienia z podobnie złą zmianą, jak i w innych dziedzinach życia publicznego.
Akt następny.
Hym… na pewno będzie! Wydaje się bowiem, że w Polsce nigdy, tak jak teraz, nie były aktualne słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego: “Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze? ”
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.szejnfeld.pl
www.kobiecastronazycia.pl
www.facebook.com/PoselSzejnfeld/
www.twitter.com/szejnfeld
www.instagram.com/szejnfeld/