Agencja TASS informuje, że niektórzy motocykliści z klubu Nocne Wilki nie zostali wpuszczeni na terytorium Polski. Z doniesień mediów znad Wołgi wynika, że…
O sprawie w telefonicznej rozmowie z agencją poinformował Jewgienij Strogow, przedstawiciel wspieranego przez Władimira Putina klubu motocyklowego. Jak podkreślił, ponieważ nie zostali wpuszczeni motocykliści legitymujący się rosyjskimi paszportami, w uroczystościach przewidzianych w naszym kraju udział wzięli członkowie organizacji rekrutujący się z innych krajów. W niedzielę złożyli kwiaty na warszawskim Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. – Grupy rosyjskich motocyklistów nie wpuszczono do Polski z powodu „przynależności do organizacji ekstremistycznej” – tłumaczył powody odmowy wjazdu Strogow.
W depeszy TASS podkreślono, że ze względu na okoliczności, w kierunku Polski wyruszyła grupa motocyklistów z Macedonii, którzy mają wspierać „towarzyszy z Rosji”. – Wjedziemy do Polski we wtorek rano. Nasza grupa będzie się składać z około 20 osób – zapowiedział w rozmowie z agencją przedstawiciel macedońskiego oddziału klubu Thomas Swinarski.
Do Berlina
Nocne Wilki organizowały jak co roku przejazd dla uczczenia zwycięstwa Armii Czerwonej nad nazistowskimi Niemcami oraz dla upamiętnienia poległych żołnierzy. Na trasie tegorocznego rajdu „Drogi zwycięstwa – na Berlin”, który wyruszył 27 kwietnia z Moskwy, znalazły się m.in. Warszawa, Oświęcim i Wrocław, a także Smoleńsk, Katyń, Bratysława, Budapeszt, Brno i Praga. Przed Berlinem, do którego motocykliści zamierzają wjechać 9 maja, odwiedzą jeszcze Drezno.
Kłopoty z „Wilkami”
Nocne Wilki istnieją od 1989 roku. Członkowie klubu byli aktywni podczas aneksji Krymu przez Rosję. Wspierali także wojnę w Donbasie. Lider grupy, Aleksander Załdostanow „Chirurg” często odwołuje się również do tradycji nacjonalistycznych oraz stalinizmu. Członkowie motocyklowego klubu, który sympatyzuje z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, już kilkukrotnie nie zostali wpuszczeni do Polski. W odpowiedzi na zakaz wjazdu motocyklistów, rosyjskie MSZ wzywało nawet polską ambasador w Moskwie.