W warszawskim sądzie okręgowym w środę po godz. 10 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Komisja ma przesłuchać b. szefa spółki Marcina P., który został przetransportowany na posiedzenie z jednego z aresztów w okolicach Trójmiasta. – Poczytaj o najważniejszych…
P. został przywieziony do sądu w środę rano przez konwój Służby Więziennej z Gdańska. Do sali sądowej wszedł o 9.55. Mężczyzna odmówił skorzystania z prawa do wygłoszenia oświadczenia. Gdy posłowie zaczęli zadawać pytania, Marcin P. twierdził, że na większość pytań nie będzie odpowiadał.
Joanna Kopcińska (PiS) pytała świadka, kiedy zdecydował się na stworzenie Amber Gold. Marcin P. odmówił odpowiedzi na to pytanie – jak tłumaczył – z uwagi na toczące się postępowanie karne. Świadek nie chciał też odpowiedzieć na pytanie, skąd miał pomysł na stworzenie Amber Gold. Marcin P. nie odpowiedział również na pytanie, jakie środki były
potrzebne na rozpoczęcie działalności Amber Gold i skąd pochodziły te
środki.
Pytany, jak wyglądała bieżąca działalność Amber Gold, Marcin P.
powiedział, że działalność spółki była zorganizowana, bardzo
przejrzysta, jasna i klarowna.
Odpowiadając na pytanie Joanny Kopcińskiej (PiS) , ile środków wpłacono na lokaty w złoto, P. odparł: Według aktu oskarżenia, kwota niekorzystnego rozporządzenia mieniem jest to 850 mln zł i ona jest wprost wzięta z załącznika, bodajże nr 3, do opinii biegłych Ernst and Young, która dokumentuje tylko i wyłącznie uznania rachunków bankowych spółki Amber Gold.
W ramach postępowania karnego nie został zbadany system Agnet, który zarządzał wszystkimi lokatami, które zakładali klienci. Co więcej: ten system nie został nawet zabezpieczony przez prokuraturę, mimo dwukrotnych naszych wezwań i wezwań biegłych Ernst and Young, którzy wydawali opinię – powiedział Marcin P. Dodał, że prokuratora zabezpieczyła go bodajże w 2014 r., w tym momencie, kiedy opinia została już wydana i złożona do akt sprawy. Zdaniem świadka, znajduje się to na płytach, które – jak mówił – są nie do odtworzenia, gdyż są uszkodzone.
Według mojej wiedzy, w chwili obecnej jest to weryfikowane przeze mnie i przez obrońcę. Kwota niekorzystnego rozporządzenia mieniem jest zupełnie inna – mówił P. Ja nie jestem w stanie na chwilę obecną jej podać, ze względu na to, że mamy bardzo ograniczony dostęp do danych elektronicznych, które są w posiadaniu sądu; sad ma kopię zapasową, której nie może odtworzyć – dodał. Zdaniem P., sąd dopiero bodajże po 15 sierpnia będzie mi w stanie udostępnić, przez biuro syndyka, dostęp do systemu Agnet z danych, gdzie na podstawie tego, będzie to możliwe do wyliczenia. Niestety, ta kwota nie jest określona, nie jest wyliczona; nie ma także w postępowaniu karnym wyliczonej wysokości szkody – oświadczył P. Na inne z pytań P. odpowiedział, że nie interesował się bazą klientów Amber Gold.
Według świadka, do czasu, kiedy powstały problemy finansowe Amber Gold w okolicach czerwca-lipca 2012 r., składki ZUS były płacone regularnie. P. opowiadał też o strukturze organizacyjnej Amber Gold. Mówił, że pierwsza struktura powstała w 2009; w 2012 składała się z 17 departamentów. On sam był prezesem kilku spółek, w tym Amber Gold sp. z o.o., OLT Express sp. z o.o., Amber Gold S. A.
Stwierdził też: miałem przecieki z ABW; to były przecieki z ABW, ale
dostarczane przez osoby trzecie związane z ABW, w tym także przez
niektórych dziennikarzy. Dodał także, że dostał od któregoś z dziennikarzy miałem plan śledztwa, który był wdrożony przez prokuraturę w Gdańsku.
Pytany przez Małgorzatę Wassermann (PiS) , od którego momentu
wiedział, że ABW się nim interesuje, P. odparł, że od końca lipca 2012
r., kiedy “ostatni bank nam wypowiedział umowę rachunków bankowych”.
Dodał, że to zainteresowanie “na pewno” dotyczyło działalności Amber
Gold.
Marcin P. zeznał, że nie uzyskał samego planu śledztwa, tylko
informacje o zaplanowanych czynnościach ABW ws. Amber Gold, m.in. co do
zweryfikowania kont bankowych spółki i przepływów pieniężnych, a nie
wobec niego. Dodał: 15 sierpnia dowiedziałem się, że 16 z rana
przyjdzie do mnie ABW do mieszkania i do spółki. Zeznał, że dowiedział
się tego z smsa wysłanego z nieznanego mu numeru, który można
odszukać. W smsie był komentarz, że mam uciekać, ale nie planowałem
żadnej ucieczki – dodał P.
Pytany przez Wassermann, czy o czynnościach ABW uprzedzał go Emil
Marat, P. odparł: Tak, na pewno tak. Dopytywany, skąd Marat to
wiedział, P. odparł, że miał on się zajmować PR Amber Gold i postawił
warunek, że będzie współpracował tylko z radcą prawnym Pawłem
Kunachowiczem, który prowadził kancelarię w Warszawie.
Emil Marat wielokrotnie sugerował mi także, że jest możliwość
wykorzystania kontaktów pana Pawła Kunachowicza z politykami, co do
załatwienia tej sprawy, czytaj Amber Gold – zeznał P. Pytany przez
Wassermann, na kogo Marat się powoływał, P. odpowiedział, że powoływał
się na kogoś z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale nazwiska nie
jestem w stanie podać. Wassermann spytała: Czy powoływał się na pana
Cichockiego?. P. odpowiedział: Być może tak.
Zapytany przez Wassermann, na czym miałaby polegać rola tych
polityków, P. odparł: Któryś z tych polityków był koordynatorem służb
specjalnych, odpowiedzialnym za ABW (…) Oni mieli po prostu także
uzyskać informacje ze strony ABW, jakie czynności są prowadzone, jakie
są realizowane i w jaki sposób można je zablokować albo zmienić. Takie
były sugestie; ja nie skorzystałem z takich możliwości wpływania –
oświadczył świadek.
W 2012 r. ówczesny szef MSW Jacek Cichocki miał uprawnienia w
zakresie koordynacji działalności Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu
Wojskowego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Odpowiadając na pytanie przewodniczącej komisji Małgorzaty Wassermann
(PiS) Marcin P. powiedział, że jego poprzednie przedsięwzięcie “Salony
Finansowe” nie zostało przekształcone w spółkę Amber Gold. Podkreślił, że “Salony Finansowe” nie zostały przekształcone w żadną
spółkę. One się zmieniły tylko, nazwę na Amber Gold Invest, ale to nie
było przekształcenie, spółka Amber Gold to była zupełnie inna spółka,
która została powołana i utworzona jako z Amber Gold, czyli wcześniej
Grupa Inwestycyjna Ex – powiedział Marcin P.
Wassermann dopytywała, kiedy doszło do zmiany z Grupy Inwestycyjnej
Ex na Amber Gold. W lipcu, sierpniu 2009 r. – powiedział świadek. Przewodnicząca komisji pytała, czy decyzja o tym, żeby doszło do tego
przekształcenia i rozpoczęcia działalności Amber Gold zapadła u P., w
czasie jego przebywania w zakładzie karnym za poprzednie złamanie prawa. Decyzja o działalności spółki Grupa Inwestycyjna Ex zapadła jeszcze
przed moim osadzeniem i ta spółka została powołana. W tym momencie
zostały także stworzone dokumenty, co ma odzwierciedlenie w materiałach
elektronicznych zabezpieczonych przez prokuraturę ze spółki Amber Gold w
postępowaniu karnym. Cały model funkcjonowania spółki został utworzony
jeszcze przed moim osadzeniem, to nie było tak, że to się narodziło w
więzieniu – powiedział P. W zakładzie karnym nic się nie narodziło – podkreślił.
Wassermann dopytywała, kiedy w takim razie narodził się pomysł Amber Gold, Marcin P. odpowiedział, że w 2008 r. Dopytywany, dlaczego Amber Gold nie rozpoczęło działalności w 2008 r.
stwierdził, że trwały przygotowania do zorganizowania takiej
działalności. Otworzenie firmy i prowadzenie firmy z taką działalnością
i możliwością rozwoju na dużą skalę, to nie jest przedsięwzięcie
jednego dnia – powiedział P.
Z uwagi na toczące się postępowanie karne odmówił odpowiedzi na
pytanie, jak te przygotowania wyglądały i do czego się przygotowywali
twórcy Amber Gold
Marcin P. został zapytany przez szefową komisji Małgorzatę Wassermann
(PiS) , czy w systemie księgowym Amber Gold była możliwość usuwania i
modyfikacji danych księgowych. Dane do systemu COMARCH XL, który był
powiązany z systemem AGNET wprowadzało się w dwojaki sposób – były
automatyczne przeniesienia danych z systemu AGNET, których edytować w
systemie COMARCH XL nie można było i one były automatycznie zapisywane i
one musiały być modyfikowane, jeżeli w ogóle ktokolwiek miał
uprawnienia do modyfikacji w systemie AGNET lub dane wprowadzane ręcznie
do systemu COMARCH XL, które były zapisywane najpierw do bufora, a
później przenoszone do księgi głównej – mówił b. szef Amber Gold.
Według świadka, dane, które były wprowadzane ręcznie, można było
modyfikować i mogli to robić uprawnieni pracownicy. Dopytywany przez
posłankę PiS, kto posiadał takie uprawnienia, Marcin P. zeznał, że były
to m.in. kierownik działu transakcji Katarzyna Cesarz, pracownice działu
płatności: Alfreda Aksnowicz i Grażyna Janiszewska, a także osoby
zatrudnione w dziale księgowości, choć – jak zastrzegł – nie jest w
stanie podać ich nazwisk.
Czy pani Misiewicz miała możliwość dokonywania zmian w buforze? –
zapytała Wassermann. Pani Misiewicz miała taką możliwość, jednakże pani
Misiewicz nie zajmowała de facto współdziałalnością spółki Amber Gold –
odpowiedział świadek. Pani Misiewicz była odpowiedzialna za księgowość
całej grupy, ale w związku z przejęciem linii OLT Express Regional,
dawny Jet Air i OLT Express Poland, na sam początek, w związku z
wymogami i koniecznością sporządzenia przez biegłych rewidentów opinii
dla tych spółek, konieczne było wyprostowanie było ich ksiąg. Pani
Misiewicz, od momentu zatrudnienia do lipca 2012 r., zajmowała się
prostowaniem ksiąg firm JET Air dawnej, czyli OLT Express Regional i OLT
Express Poland, dawnej Yes Airways – mówił świadek.
P. dodał, że uprawnienia do modyfikacji danych księgowych mieli
ponadto: główny informatyk Maciej Brzeski, który – jak zaznaczył b. szef
Amber Gold – m.in. na jego polecenie dokonywał zmian błędów,
poprawień w systemie COMARCH XL. Miała je pani Małgorzata
Kin-Kaczmarek, dyrektor departamentu produktów, która była
odpowiedzialna za wdrożenia systemów, w szczególności systemu AGNET,
jego rozbudowy, konfiguracji i automatycznych przenoszeń dokumentów
między systemem AGNET i COMARCH XL i systemem IC Pożyczki – dodał
świadek.
W tym momencie przewodnicząca komisji śledczej spytała, czy zatem
jeżeli świadkowie twierdzą, że jedyną osobą, która miała do tego dostęp,
był Marcin P., to mówią prawdę. Świadkowie kłamią, pani
przewodnicząca – odparł b. szef Amber Gold. My już dwukrotnie
składaliśmy wniosek – i w postępowaniu przygotowawczym i w postępowaniu
już przed sądem I instancji o zbadanie uprawnień i dokonywanych operacji
w systemach finansowo-księgowych, w systemach AGNET i IC Pożyczki
poszczególnych pracowników. Do dnia dzisiejszego ten wniosek przez sąd
nie został rozpoznany – podkreślił Marcin P. Jak dodał, również prokuratura oddaliła ten wniosek jako niemający znaczenia dla sprawy.
Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam panie pośle (…) kompletnie nic – tak świadek skomentował słowa Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna) , że podczas środowego przesłuchania ma niepowtarzalną okazję do tego, by zwrócić coś Polakom. Kategorycznie zaprzeczył też, że Amber Gold była piramidą finansową.
Zeznający przed komisją śledczą były szef Amber Gold odmawia odpowiedzi na znaczną część pytań, powołując się na toczące się przeciw niemu postępowanie karne. Odmówił m.in. na pytanie o kontakty z politykami. Odmówił także odpowiedzi, jacy profesorowie mu doradzali. Skąd miał pan know-how na tę piramidę – zapytał Zembaczyński.
Odmawiam odpowiedzi na to pytanie, proszę nie nazywać tego piramidą finansową – odpowiedział Marcin P. Było to przedsiębiorstwo, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, nie była to piramida finansowa, żaden wyrok prawomocny w tej sprawie nie zapadł – dodał. Podkreślił zarazem, że w systemie polskim nie istnieje coś takiego jak piramida finansowa.
Odmówił odpowiedzi, z czego się utrzymywał w latach 2008-09, czym dokładnie zajmowała się jego żona i z czego się utrzymywała. Odmówił również odpowiedzi o aktualny majątek. Przyznał, że być może miał w okresie uruchamiana Amber Gold zablokowane konta przez komornika. Powiedział też, że rozdrabnianie spółek, związanych z Grupą Amber Gold, tworzenie tzw. spółek holdingowych, wynikało z jego wiedzy.
To było rozwijane przez bardzo długi okres czasu, zanim doszło do takiej ilości spółek, jaka była, na początku to były dwie spółki, potem pojawiła się trzecia, czwarta, piąta i tak doszliśmy do dziewięciu, jeśli dobrze pamiętam – powiedział P. Pytany przez Zembaczyńskiego, czy chciał uciec do Argentyny, przekonywał, że nigdy nie chciał i nie próbował nigdzie uciec.
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) przypomniał, że Marcin P.
wielokrotnie w rozmowach telefonicznych, które komisja ma w materiale,
wspominał, że funkcjonariusze ABW mają się u niego pojawić. Proszę
powiedzieć, czy to były tylko takie pana domysły i czy miał pan
przecieki z ABW – pytał poseł Nowoczesnej.
Home
Polish
Polish — mix Najważniejsze przesłuchanie przed komisją ds. Amber Gold. Marcin P.: Nie zależało mi...