Paweł Kobyliński, blog w naTemat.pl.
Paweł Kobyliński 17 czerwca 2017
„Pracownicy kancelarii Prezydenta nie mają wolnego weekendu” usłyszałem w serwisie informacyjnym jednej z rozgłośni radiowych. Nie mają wolnego, bo jak grom z jasnego nieba spadła na nich wizyta Donalda Trumpa w Polsce. Tymczasem kraj w ruinie, a społeczeństwo na wakacjach. I jak tu zadbać o „entuzjastyczne powitanie”?
Wizyta amerykańskiego Prezydenta ogłoszona dosłownie na miesiąc przed wydarzeniem to wyjątkowa rzadkość. Podobno Witold Waszczykowski załatwił ją rzutem na taśmę oferując między innymi „entuzjastyczne powitanie” w Warszawie. Nie wiadomo, jak było naprawdę, ale faktem jest, że szczególnie wielu, ważnych zaproszeń Donald Trump nie ma. Wyjątkowo chłodne przyjęcie we Włoszech podczas szczytu G7 na Sycylii oraz NATO w Brukseli. Jako pierwszy od dawna prezydent USA nie wspomniał o najważniejszym zapisie traktatu Sojuszu. Pouczał partnerów i generalnie wypadł jak zwykły gbur, co można było zobaczyć na wielu obrazkach. Na tym samym szczycie w Brukseli błysnął też kilka razy Andrzej Duda więc z pewnością panowie będą mieli sobie to i owo do powiedzenia.
W obozie władzy gorączka. Przygotowania ruszyły pełną parą. Właśnie takiego prezydenta USA potrzebuje rząd PiS. Pochwali i „udzieli poparcia”, ale nie będzie mówił o potrzebie szacunku dla demokracji, konstytucji oraz niezależności instytucji stojących na straży praworządności. Trumpa takie sprawy nie obchodzą. Podobnie jak Kaczyńskiego, Szydło i Dudy. Na marginesie całe to towarzystwo ma ze sobą wiele wspólnego. Wszyscy mogą kiedyś (jedni prędzej, inni później) odpowiadać przed wymiarem sprawiedliwości za to, co zrobili lub czego nie zrobili sprawując swoje urzędy.
PiS prowadzi swoją politykę wyłącznie na użytek wewnętrzny i tak też wykorzysta tę wizytę. Na zewnątrz tylko umocnimy wizerunek kraju, który coraz bardziej izoluje się od swoich zachodnich, europejskich partnerów. Administracja Trumpa wykorzysta natomiast Polskę do pokazania, że w Europie nadal się z nim liczą i informacje o ostracyzmie na Starym Kontynencie są głęboko przesadzone.
Bardzo dobrze, że kolejny Prezydent USA odwiedza Polskę. Szkoda tylko, że wszystko wygląda na dość cyniczną grę obu stron i obie strony na taki układ się zgadzają. Jednocześnie będzie to też pewna lekcja, której rząd nie uniknie. Podczas wizyty w komentarzach na pewno nie zabraknie dyskusji o tym, że przeciwko Trumpowi toczy się śledztwo w tzw. sprawie russiangate oraz, że impeachment jest kwestią realną. W Polsce na takie zabiegi miejsca nie ma. Ziobro, Macierewicz, Kamiński czuwają, aby najwyższym czynnikom władzy włos z głowy nie spadł.
W Kancelarii Prezydenta praca wre. Przypomniał mi się pewien dowcip. Na budowie robotnik biega w jedną i drugą stronę z pustą taczką. Przechodzień pyta go, dlaczego tak biega po próżnicy? Robotnik odpowiada: majster narzucił takie tempo, że nawet nie ma kiedy załadować.