Home Polish Polish — mix Kamil Stoch mistrzem olimpijskim na dużej skoczni!

Kamil Stoch mistrzem olimpijskim na dużej skoczni!

411
0
SHARE

Kamil Stoch został w Pjongczangu mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich. O jego triumfie na dużym obiekcie zdecydowały głównie świetne noty za styl i punkty dodane za niesprzyjające warunki. Obok niego na podium stanęli Niemiec Andreas Wellinger i Norweg Robert Johansson. – Najświeższe wiadomości dotyczące sportów zimowych. Liga Światowa. Puchar Świata. Sporty zimowe kobiet i mężczyzn. Kalendarz rozgrywek, wyniki, statystyki, relacje.
To jego trzecie złoto igrzysk, po dwóch z Soczi sprzed czterech lat, co czyni go najbardziej utytułowanym polskim przedstawicielem zimowych
dyscyplin. Dwoma złotymi medalami może się pochwalić biegaczka
narciarska Justyna Kowalczyk.
Igrzyska nie rozpoczęły się po myśli Stocha, który przyjechał na nie
jako lider Pucharu Świata. Na skoczni normalnej, gdzie ze względu na
silny i zmienny wiatr rywalizacja miała bardzo loteryjny charakter, był
drugi na półmetku, ale ostatecznie uplasował się na najbardziej
nielubianej przez sportowców czwartej pozycji. Nie ukrywał
rozczarowania, ale też podkreślał, że świat się na tym nie kończy i
będzie miał kolejne szanse.
Przed nami wciąż jeszcze dwa konkursy. To co się dziś stało to już historia, której nie zmienię – powiedział Stoch po zmaganiach w
pierwszym z trzech olimpijskich konkursów.
Już pierwsze treningi na dużym obiekcie pokazały, że forma jest,
potrzeba tylko stabilnych warunków i odporności psychicznej. Kolejne
dobre skoki budowały optymizm i pozytywne nastawienie. Układam kolejne
cegiełki do muru pewności siebie – przyznał.
Ten ostatni element miał w sobotę duże znaczenie, bo choć tym razem
wiatr nie rozdawał kart, to najgroźniejsi rywale skakali w lepszych
warunkach i wysoko zawiesili poprzeczkę “Rakiecie z Zębu”.
Pierwszy akces do walki o medale zgłosił dość niespodziewanie Michael
Hayboeck. Austriak, podobnie jak jego rodacy, dotychczas prezentował
się przeciętnie, choć zdarzały się udane skoki. W sobotę jednak jako
jedyny w pierwszej serii doleciał do 140. metra i długo prowadził. Na
pozycji lidera zmienił go dopiero skaczący jako ostatni Stoch, który co
prawda wylądował pięć metrów bliżej, ale otrzymał najwyższe noty za styl
i najwyższą z zawodników czołówki rekompensatę za wiatr.
Chcieliśmy tylko, aby warunki były równe i tak jest – mówił w przerwie między seriami prezes PZN Apoloniusz Tajner.
Polak wyprzedzał Austriaka o 3,4 pkt, ale najgroźniejsi rywale
przyczaili się nieco z tyłu. Trzeci był Wellinger, mistrz z mniejszego
obiektu, a czwarty Johansson, który w Pjongczangu także już stał na
podium. Za nim plasował się Dawid Kubacki.
W drugiej serii “odpalił” Daniel Andre Tande. Zajmujący 15. lokatę na
półmetku Norweg osiągnął 138,5 m i wobec tego, że większość zawodników
skakała krócej niż wcześniej, długo zajmował miejsce, które
organizatorzy przygotowali dla lidera. Jak się później okazało, była to
najwyżej oceniona próba finału. Nie wyprzedził go żaden z 10 kolejnych
zawodników, w tym Stefan Hula i Dawid Kubacki, którzy spisali się
przeciętnie.
“Jedynka” wyświetliła się dopiero przy nazwisku Johanssona, który
uzyskał 134,5. Po nim najdłuższy skok konkursu – 142 m – oddał Wellinger
i sytuacja zaczęła przypominać tę z normalnego obiektu, kiedy Niemiec
także wyśmienitą drugą próbą zapewnił sobie triumf. Po nim szanse na
medal stracił Hayboeck, który doleciał do 131. metra i na górze został
tylko Stoch .
Z komputerowych pomiarów wiatru wynikało, że powinien skoczyć 135-136
m, by liczyć na pokonanie Wellingera. Trafił wprost w zieloną linię,
która wskazuje odległość potrzebą do wyprzedzenia lidera, a na tablicy
rezultatów wyświetlono 136,5 m. Jego styl sędziowie ocenili identycznie
jak Niemca, lepszego w sumie dwóch prób o sześć metrów, ale na wietrze
Polak nadrobił nad nim 8,3 pkt. Po chwili wylądował na… ramionach
kolegów z drużyny, którzy w ten sposób znieśli z zeskoku mistrza
olimpijskiego.
Pokazał gigantyczną odporność nerwową – ocenił Tajner, kiedy współtwórca największych sukcesów Małysza.
Przed nim co najmniej trzy indywidualne konkursy olimpijskie wygrali
tylko „Latający Fin” Matti Nykaenen i czterokrotny złoty medalista
Szwajcar Simon Ammann, który w sobotę był 13.
Miejsca pozostałych Polaków: 10. Dawid Kubacki, 15. Stefan Hula i 19. Maciej Kot.
W poniedziałek skoczkowie powalczą w konkursie drużynowym. Mam
nadzieję, że wtedy jako zespół powiemy w Pjongczangu ostatnie słowo –
podkreślił Kot. Będzie trudno, bo w sobotę wszyscy czterej Norwegowie
zmieścili się w czołowej ósemce, i łączny wynik Niemców był o 23,6
lepszy niż biało-czerwonych.

Continue reading...