Dojście do porozumienia z Izraelem ws. ustawy o IPN było wyzwaniem dla polskiego rządu. Mateusz Morawiecki wręcz stawał na głowie, by zadowolić stronę izraelską. Dowiadujemy się tego z informacji, które ujawnił dziennikarz izraelskiego Kanału 10 Barak Ravid. Tak poznajemy tajne kulisy negocjacji.
Ujawniono kulisy dotyczące ustawy o IPN. • Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta Piotr Burakowski 29 czerwca 2018 K ontrowersyjna ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej wywołała poważny kryzys nie tylko w relacjach polsko-izraelskich. Zakulisowe działania polskiego rządu w celu jego zażegnania były o wiele bardziej zaawansowane niż sądzono. To, co i jak ustalono po cichu, ujawnił dziennikarz izraelskiego Kanału 10 Barak Ravid. Reporter poinformował, że to izraelscy historycy zaakceptowali oświadczenie Mateusza Morawieckiego ws. IPN. Do zażegnania sporu doprowadziła zaś seria tajnych spotkań.
Kanał 10 ujawnił, że Morawiecki chciał, by to premier Izraela Benjamin Netanjahu wyznaczył dwóch współpracowników do prowadzenia tajnych rozmów z Polską. Oficjalne rozmowy nie zażegnały sporu. Szef polskiego rządu wysłał dwóch parlamentarzystów z Prawa i Sprawiedliwości, lecz w relacji nie padają ich nazwiska. Do spotkania doszło w Wiedniu, stronie izraelskiej zależało bowiem na neutralnym gruncie. O wszystkim nie miała pojęcia nawet ambasada Izraela w Austrii. Spotkanie poprzedziły m.in. rozmowy w izraelskiej agencji wywiadowczej.
Jak podaje gazeta.pl, Izraelowi zależało na tym, by ustawa o IPN nie wiązała się z ewentualną odpowiedzialnością karną. W tym aspekcie udało się dojść do porozumienia. Z kolei strona izraelska przystała na deklarację «wspierającą polską narrację historyczną po II Wojnie Światowej». Dodajmy, że treść wspólnego oświadczenia mieli aprobować izraelscy historycy.
Tarcia polsko-izraelskie w sprawie nowelizacji ustawy o IPN trwały kilka miesięcy i postawiły Polskę w bardzo niekomfortowym położeniu na arenie międzynarodowej. Obie strony przerzucały się nawzajem oskarżeniami. Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari stwierdziła, że «dyplomacja to sztuka możliwego». – Na ten moment można znaleźć formułę, która ustrzeże nauczycieli czy ludzi, którzy byli świadkami II Wojny Światowej, przed karą za to, co powiedzieli. Nie można wsadzać kogoś do więzienia, np. grupki młodych ludzi, bo odpowiadają jakieś głupoty – przekonywała izraelska ambasador. I w tym aspekcie Polska oraz Izrael rzeczywiście doszły w końcu do porozumienia. źródło: Gazeta.pl