Home Polish Polish — mix Resort finansów idzie na wojnę z samozatrudnionymi. Co stanie się z tymi,...

Resort finansów idzie na wojnę z samozatrudnionymi. Co stanie się z tymi, którzy obleją test przedsiębiorców?

1005
0
SHARE

Planowane przez resort finansów rozwiązanie rodzi trzy zasadnicze pytania: jakie będą kryteria oceny, czy ktoś prowadzi własny biznes, jakie będą skutki przekwalifikowania umowy i czy zadziałają one tylko na przyszłość, czy również wstecz – Podatki – najnowsze informacje o podatkach, zmiany w systemie podatkowym, aktualności.
Prawdopodobnie dziś lub jutro rząd zajmie się Wieloletnim Planem Finansowym, w którego ostatniej aktualizacji pojawiła się zapowiedź wprowadzenia testu przedsiębiorcy. Dokument ma trafić do Brukseli do końca kwietnia jako Aktualizacja Planu Konwergencji. Być może poznamy wtedy odpowiedzi na wiele wątpliwości dotyczących testu przedsiębiorcy – czy może zadziałać tylko na przyszłość, wprowadzać kryteria, których dziś w prawie nie ma, np. liczbę zawartych umów, liczbę podmiotów, z którymi zostały one podpisane. Pojawiły się już informacje, że takim wyznacznikiem miałoby być wykonywanie tylko jednej umowy, na rzecz jednego podmiotu. Wydaje się to mało prawdopodobne, bo bardzo łatwo byłoby takie kryterium obejść.
O tym, że rządzącym nie podoba się skala samozatrudnienia, wiadomo od dawna. Pod koniec stycznia br. Ministerstwo Finansów przestrzegało, że może je traktować jako schemat podatkowy, jeżeli zatrudniony nie jest w swoim działaniu niezależny, nie ponosi ryzyka gospodarczego i jest podporządkowany innemu podmiotowi (pisaliśmy o tym w artykule „Samozatrudnienie schematem podatkowym”, DGP nr 39/2019). Słowem, resort wskazywał na elementy, które wyróżniają działalność gospodarczą: odpowiedzialność, niezależność i ponoszenie ryzyka biznesowego. Kryteria te są już dziś zapisane w ustawie o PIT (art. 5b) i w ustawie o VAT (art. 15 ust. 3).
Jeżeli fiskus faktycznie stwierdzi, że ktoś nie prowadzi działalności gospodarczej, tylko jest zatrudniony jak zwykły pracownik, skutki podatkowe dla takiej osoby mogą być następujące:
1) zatrudniony nie ma prawa do 19-proc. stawki liniowej lub ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych i powinien płacić PIT według skali podatkowej (18 i 32 proc.);
2) zatrudniony nie ma prawa do odliczania od przychodów wydatków, które przy działalności gospodarczej są traktowane jako związane z biznesem (np. amortyzacja samochodu, zakup materiałów biurowych, spotkania z kontrahentami itp.) i ma prawo tylko do zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodu (obecnie u osoby niedojeżdżającej do pracy do innej miejscowości wynoszą one 111,25 zł miesięcznie);
3) zatrudniony nie wystawia faktur VAT i nie odprowadza tego podatku do urzędu skarbowego.
Czy w takim razie, wprowadzając test przedsiębiorcy, MF postanowi zadziałać wstecz i zażąda przekwalifikowania już zawartych umów, z pełnymi tego skutkami, sięgającymi pięciu lat wstecz (tyle trwa termin przedawnienia)?
Aż strach pomyśleć, co by taka korekta oznaczała. Podatnik (czyli zatrudniony):
1) musiałby skorygować swoje rozliczenia w zakresie PIT i być może dopłacić podatek;
2) nie mógłby dostać zwrotu nadpłaty VAT z wystawionych przez siebie faktur, bo fiskus sięgnąłby tu po art. 108 ustawy o VAT, który mówi, że jeżeli ktoś wystawi fakturę, w której wykaże kwotę podatku, musi go zapłacić (przepis ten jest skierowany przeciwko oszustom wystawiającym puste faktury, ale równie dobrze może być wykorzystany wobec samozatrudnionego).
Co więcej, skutki podatkowe dotyczyłyby także drugiej strony, bo rzekomy zleceniodawca, a faktycznie pracodawca:
1) odpowiadałby – jako płatnik – za niepobrane zaliczki na PIT i byłaby to odpowiedzialność całym majątkiem (co wprost wynika z art. 30 ordynacji podatkowej);
2) odpowiadałby – jako płatnik – za niepobrane składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne;
3) nie miałby prawa do odliczenia podatku wynikającego z faktur wystawionych przez zatrudnionego, bo nawet jeżeli zatrudniony nie odzyska zapłaconego VAT (art.

Continue reading...