Домой Polish — mix Jak zatrzymać młodych w Kościele? Częstochowa: szkolne rekolekcje z biskupami online Kustosz...

Jak zatrzymać młodych w Kościele? Częstochowa: szkolne rekolekcje z biskupami online Kustosz Sanktuarium w Zabawie: Nikt bardziej niż bł. Karolina nie ma szans przemówić dziś ze swoimi wartościami do świataPapież pojedzie do Asti, ziemi pochodzenia swojej rodzinyPolecamy

104
0
ПОДЕЛИТЬСЯ

Oczywiście nikt nie ma gotowej recepty na postawione wyżej pytanie Jednak zdecydowali się odpowiedzieć na nie ludzie którzy zajmują się na co dzień
Czy można coś „odkręcić”?
Zacznę od czegoś pocieszającego: w młodych ludziach jest naturalna potrzeba wiary, czynienia dobra, dążenia do ideałów – i to się nigdy nie zmieni. Pozostaje pytanie: kto tę potrzebę zagospodaruje? Jeśli tym „kimś” ma być Kościół, to powiedzmy sobie jasno: przyszłość leży w żywej wierze, a nie w „chodzeniu do kościoła” z przyzwyczajenia czy tradycji.
Skuteczne przekazanie wiary to zasadniczo zadanie rodziców. Jeżeli dadzą oni swoim dzieciom przykład życia, w którym wiara, codzienna więź z Chrystusem, regularne korzystanie z sakramentów przechodzą konsekwentnie w czyn, w zdolność do wzajemnej miłości, przebaczenia, dzielnego zmagania się z trudami codziennego życia, to istnieje duża szansa, że dzieci przejmą ten wzór. Jeśli jednak zamiast autentycznej wiary zauważą one świętoszkowaty, zakłamany teatrzyk, religijną grę pozorów, to nie ma o czym mówić.
Żyjemy w epoce internetu i to tam należy szukać młodych – w przestrzeni, w której spędzają codziennie wiele godzin. To tam trzeba im przedstawić treści odwołujące się do tego, co w nich szlachetne, co odpowiada na ich potrzeby, a przy tym jeszcze zadbać o atrakcyjną formę przekazu, zdolną konkurować z kolorowym internetowym śmietnikiem, ukierunkowanym na deprawację młodego pokolenia. Warto jednak zarówno w rodzinie, jak i w duszpasterstwie kierować się zasadą: „coraz mniej świata wirtualnego, a coraz więcej realnego”. Promujmy wolontariat, stwarzajmy młodemu człowiekowi okazję do posmakowania, czym jest radość z bycia z innymi i dla innych. Niech parafia kojarzy się z tętniącym życiem oratorium, a nie z formalnościami w kancelarii.
Musimy słuchać, słuchać, słuchać. Nie może być tak, że to my, rodzice i księża, wiemy lepiej od samej młodzieży, co ją „gryzie”. Pozwólmy młodym mówić, zadawać pytania, nawet jeśli z punktu widzenia zasad wiary i w świetle naszych doświadczeń będą się wydawać beznadziejnie „głupie”. Z owych „głupich” pytań uczyńmy punkt wyjścia do mądrych i – co ważne – zrozumiałych dla nich odpowiedzi. Nie wystarczy wiedzieć, co odpowiedzieć – trzeba jeszcze wiedzieć, jak to zrobić, by nie popaść w „drętwą mowę”. Może trzeba zrewidować podręczniki do religii i sam sposób prowadzenia szkolnej katechezy, a z rekolekcji szkolnych zrobić okazję do „duchowego trzęsienia ziemi”, do spotkania z żywym Bogiem, a nie nudną, 3-dniową rekolekcyjną „nasiadówką”.
Odpuśćmy sobie duże liczby jako miarę sukcesu. Przyszłość Kościoła leży w jakości, a nie w liczbie. Ilość, o ile w ogóle jeszcze kiedyś przyjdzie, to tylko przez jakość. Młodzi ludzie bezbłędnie wyczuwają i bezlitośnie wyłapują wszelki fałsz. Próby „zamiatania pod dywan” wszelkiej maści afer i grzechów, ukrywania zła popełnianego przez kapłanów i biskupów to najprostsza droga do wyprowadzenia młodego pokolenia z Kościoła.
Na koniec pytania zasadnicze, o horyzont naszych życiowych aspiracji: czy na pewno potrafimy w przekonujący sposób zaświadczyć, że Jezus Chrystus daje odpowiedź na wszystkie, nawet te najbardziej „zakręcone” pytania, sytuacje i wyzwania? Czy sami w to wierzymy? A może tylko lepiej lub gorzej odgrywamy swoje role, i – jak podobno mawiają niektórzy – uspokajamy się stwierdzeniem, że „dla nas jeszcze wiary wystarczy”, a mniejsza o to, co będzie potem?
Tomasz Strużanowski — nauczyciel z Torunia
Słuchać, rozmawiać…
Jest wiele elementów, które działają na niekorzyść Kościoła i utrudniają czy wręcz uniemożliwiają głoszenie Ewangelii. W mojej pracy, czy to katechetycznej, czy jako animator Ruchu Światło-Życie, zaczynam od kerygmatu głoszonego swoim zachowaniem i zmniejszenia dystansu połączonego z budowaniem zaufania. Swoje oczekiwania i wymagania trzeba dostosować do możliwości młodych, z którymi się spotykamy. Jestem świadom tego, że młodym najbardziej doskwiera brak miłości, a to wiąże się z brakiem wysłuchania, dlatego słucham ich, szanuję, poświęcam im czas, odpowiadam na pytania. Staram się nie tworzyć dystansu: nauczyciel – uczeń. Wchodzę z nimi w relację i w tej relacji pokazuję Jezusa. A to skutkuje zaufaniem, i uważam to za swój sukces. Uczniowie w technikum przychodzili do mnie i sami prosili o rozmowę. Gdy coś było niedopowiedziane, to wieczorem razem z moją żoną kontaktowaliśmy się z uczniami przez komunikatory i przez parę godzin rozmawialiśmy np. o sprawach małżeństwa.
Czym innym jest parafia i to, co należy zrobić, by młodzi zaangażowali się w jej sprawy. W tym przypadku – moim zdaniem – trzeba się oprzeć tylko na sprawdzonych wspólnotach i ruchach, takich jak Ruch Światło-Życie, KSM, Neokatechumenat, Kompania Jonatana itd. Spotkania na pizzy i akcyjność w kościele są potrzebne, ale musi to być powiązane z szeroko rozumianą formacją biblijno-liturgiczną.

Continue reading...