Sobota w Klingenthal była tylko wypadkiem przy pracy polskich skoczków. Dzień później wrócili do punktu wyjścia. Światełko w tunelu zgasło błyskawicznie. Żeby całkowicie nie spisać sezonu na straty, potrzebna jest mocna decyzja. Tu i teraz.
Jeszcze po sobocie można było mieć nadzieję na cud. Kubacki oraz Żyła zanotowali najlepsze wyniki w sezonie (11. i 15. miejsce). Wydawało się, że zbliżyli się do najlepszych. No właśnie, wydawało się… Szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Tak naprawdę Biało-Czerwoni nie zrobili żadnego postępu, nadal nie są o krok, ale o dwa kroki za najmocniejszymi.Popatrzmy na Słoweńców. Tylko minimalnie lepiej rozpoczęli sezon niż Polacy. U nich widać jednak zmianę na lepsze. Ze startu na start zajmują coraz wyższe miejsca, a w niedzielę Lanisek i Kos walczyli nawet o podium. Polacy mogą tylko o tym pomarzyć.Jeszcze bardziej niż skoki mogą jednak niepokoić wypowiedzi skoczków i trenera. Nie mają jednego pomysłu na wyjście z kryzysu. A bez jasno sprecyzowanego planu trudno o jakąkolwiek poprawę.