Artykuł zatytułowany „Polska poszukuje partnera. Czy powstanie nowa oś? “ ukazał się w poniedziałkowym wydaniu gazety.
Warszawski korespondent „FAZ“ Konrad Schuller zauważa na wstępie, że spotkanie Merkel z Kaczyńskim byłoby „spotkaniem nierównym“. – Kaczyński jest co prawda jako szef patriotyczno-katolickiej partii rządowej Prawo i Sprawiedliwość (PiS) ośrodkiem władzy w Polsce, jednak z punktu widzenia protokołu jest tylko zwykłym posłem i dlatego prawie nigdy nie spotyka się z szefami rządów – tłumaczy autor materiału.
Schuller przypomina przy okazji, że w przeszłości Kaczyński wielokrotnie krytykował Merkel. W 2011 roku zarzucał jej, że za pomocą „osi z Moskwą“ chce zmusić Polskę do uległości, a objęcie przez Niemkę ze Wschodu urzędu kanclerza „nie jest przypadkiem“. – Pytany, czy ma na myśli Stasi (wschodnioniemiecką służbę bezpieczeństwa), odpowiedział tylko „zostawmy to “ – czytamy na łamach „FAZ“.
Schuller zaznacza, że „dzisiaj (Kaczyński) mówi inaczej, co nie oznacza, że przestał ją atakować“. – Niedawno obarczył ją osobistą odpowiedzialnością za rzekomo „niesłychanie brutalne“ ataki niemieckich mediów na Polskę – przypomina autor artykułu. Z drugiej jednak strony – pisze Schuller – Kaczyński „wplata ostatnio bardziej przyjazne akcenty“, a w lecie powiedział nawet, że „byłoby dobrze, gdyby Merkel została ponownie wybrana“.
„Co się dzieje z Kaczyńskim? “ – pyta korespondent „FAZ“. Szukając odpowiedzi na pytanie, wskazuje na niepokój panujący w krajach Europy Wschodniej, które rozglądają się za nowymi partnerami, od kiedy Donald Trump mówi o dealu z Rosją. Ten region może zostać „sprzedany za napiwek“ – uważa autor.
„Ameryka, na którą Polska zawsze liczyła, stała się nieobliczalna. UE chwieje się. Wielka Brytania, którą Polska okrzyknęła głównym partnerem, występuje, a we Francji kandydaci na prezydenta Marine Le Pen i Francois Fillon wysyłają całuski w kierunku Rosji“ – czytamy w „FAZ“.
„Kto zostaje więc poza Niemcami? “ – pyta znów Schuller. „Nawet najwierniejszym wyznawcom +prezesa+ zaczyna zapewne świtać, że historia z +osią z Moskwą+ jest bajką“ – snuje przypuszczenia autor artykułu. „W jego partii wielu pragnie (współpracy) z Berlinem“ – stwierdza.
Niemcy także poszukują obecnie partnera. Niemcom nie podoba się postępowanie Kaczyńskiego z Trybunałem Konstytucyjnym ani też odmowa Warszawy przyjęcia uchodźców – zaznacza Schuller. „Od 2015 roku miały jednak miejsce wydarzenia, które sprawiły, że (te zastrzeżenia) stały się drobiazgiem: Rosja zbombardowała Aleppo, doszło do Brexitu, Turcja staje się dyktaturą, a Trump został prezydentem“ USA – wylicza korespondent „FAZ“.
Polska mogłaby być „kotwicą“ – uważa Schuller, podkreślając, że jest to kraj znacznie większy od Węgier i Czech, Słowacji czy krajów bałtyckich. „(Polska) ma rząd, który nie każdemu się podoba, lecz jest stabilny“ – dodaje autor zwracając ponadto uwagę na dynamicznie rozwijający się handel polsko-niemiecki oraz na akceptację przez większość Polaków Unii Europejskiej.
„W Berlinie wiadomo, że jeśli chce się zmobilizować Europę, trzeba zabrać ze sobą Polskę, niezależnie od Kaczyńskiego“ – pisze Schuller. „Rząd w Berlinie pracuje w związku z tym nad złagodzeniem punktów spornych“ – wyjaśnia autor.
Jak zaznacza, jest to możliwe w przypadku sporu o TK, gdzie Warszawa „z zadowoleniem docenia, że rząd niemiecki trzyma język za zębami, by zminimalizować tarcia“. Spór o gazociąg Nord Stream też stracił – zdaniem „FAZ“ – na znaczeniu, gdyż Polsce po zbudowaniu terminalu w Świnoujściu nie grozi już szantaż ze strony Moskwy.
W kwestii uchodźców Berlin i Warszawa także rozpoczęły „rozbrajanie min“. Niemcy i kraje z Europy Południowej zrezygnowały z domagania się rozdziału imigrantów, a kraje Europy Środkowo-Wschodniej uznały swoją odpowiedzialność za rozwiązanie problemu.
„W rozmowach zakulisowych polscy politycy sygnalizują gotowość do pomocy – co prawda nie w przyjęciu uchodźców, lecz w ochronie granic i w działaniach w krajach, z których pochodzą imigranci“ – pisze Schuller.
„O tym, czy podczas spotkania Merkel z Kaczyńskim dojdzie do +rebootu+ (ponownego startu), zdecyduje też to, ile pieniędzy będzie chciała przeznaczyć Warszawa na wprowadzenie swoich słów w czyn. Pragmatyczny postęp jest jednak możliwy“ – pisze w konkluzji korespondent „FAZ“.