Start Polish — mix Frasyniuk: Do światowej historii przejdzie Lech Wałęsa, a nie Jarosław Kaczyński czy...

Frasyniuk: Do światowej historii przejdzie Lech Wałęsa, a nie Jarosław Kaczyński czy prezes IPN

447
0
TEILEN

NewsHubNie wierzę sowieckim służbom specjalnym. Nie wierzę zakompleksionym
facetom i nie wierzę, żeby system totalitarny był systemem uczciwym i
sprawiedliwy m – tak Władysław Frasyniuk w rozmowie z onet.pl broni Lecha Wałęsy. Jego zdaniem, nawet gdyby w archiwach znaleziono dokument: „Kocham Pana, Panie
Jaruzelski. Lech Wałęsa “ – niczego to nie zmienia w historii Polski.
Każdy z nas każdego dnia podejmuje mnóstwo różnych decyzji – dodał. Nie ma jednak on cienia wątpliwości, że zdecydowana większość decyzji Lecha Wałęsy było słusznych i zasadnych.
Gdyby nie było Lecha Wałęsy, nie byłoby tej wielkiej mobilizacji po 13 grudnia 1981 roku. Gdyby nie jego determinacja, odwaga i konsekwencja, to nie byłoby Okrągłego Stołu i takiej siły polskiej „Solidarności“ – przypominał zasługi byłego prezydenta. Do światowej historii przejdzie Lech Wałęsa , a nie Jarosław Kaczyński czy prezes IPN. To Wałęsa będzie bohaterem Europy Środkowej – dodała legenda Solidarności.
Jego zdaniem, obecne ataki na byłego prezydenta to efekt kompleksów wielu ludzi. Współczuję Wałęsie, to jest wielka postać. Niestety żyje. I to jest jego największy problem, bo w związku z tym różni ludzie z kompleksami, którzy nie mieli odwagi zaangażować się w zmianę polskich losów, muszą sobie przede wszystkim udowodnić, że nie ma takiej możliwości, by prosty elektryk stał na czele takiego wybitnego ruchu – stwierdził.
Frasyniuk przypomniał też, że wielu ludzi Solidarności podpisywało lojalki, by wyrwać się z rąk SB. To były lata, kiedy zabijano ludzi. Kiedy brutalnie torturowano i odbierano nie tylko zdrowie, ale i życie. Czasem taki podpis ratował życie. Mam paru kolegów, którzy w moich czasach podpisali wolę współpracy, wychodzili i kontynuowali swoją działalność. Potem śmialiśmy się, jaka ta Służba Bezpieczeństwa jest głupia. Boję się podać nazwiska, żeby nie wyciągnięto ich dokumentów i żeby się nagle nie okazało, że oni są „tajnymi współpracownikami“ – zauważył.
Wałęsa w tamtych czasach był sam, poza żoną nikogo nie miał. Jak się rzuci kamieniem, to trzeba się po pierwsze zastanowić, czy warto? A po drugie: jak ja bym się zachował? – tłumaczył dawny opozycjonista. Mógłbym pokazać szereg osób, co do których biografii mam wątpliwości. Było to dość oczywiste w tamtych czasach. Tego nie robię. Różnica polega na tym, że ci ludzie, którzy przeszli przesłuchania i więzienia, mają więcej pokory do życia, bo widzieli ludzi odważnych, którzy zachowywali się tak w chwilach, w które nikt by nie uwierzył. Byli też ludzie, którzy podpisywali papiery z nadzieją, że pomoże im to wrócić do działalności. Byli też tacy, który się załamywali podczas przesłuchań – wyjaśniał.
Frasyniuk sugerował, że także Jarosław Kaczyński mógł pójść na współpracę. Prawo tamtego czasu było dość oczywiste. Albo poszedłeś siedzieć, tak jak Lech Kaczyński, albo podpisałeś. W tej samej rodzinie mamy człowieka, który nie podpisał i siedział, i drugiego, który nie podpisał i nie siedział. To generał Kiszczak kochał Jarka i nie lubił Leszka? – mówił portalowi. Podsumowuje jednak, że nawet gdyby prezes PiS podpisał dokument, to nie miałoby to dla niego żadnego znaczenia. Dla mnie to nie jest żaden powód do oceny Jarosława Kaczyńskiego czy innego działacza. I tym się różnim y – stwierdził.

Similarity rank: 8
Sentiment rank: -1.1