– Panie Kamilu, co to było?! Co to było, panie Kamilu? – wołał jeden…
– Panie Kamilu, co to było?! Co to było, panie Kamilu? – wołał jeden z dziennikarzy, wyraźnie nie panując nad emocjami. – To był konkurs na normalnej skoczni w ramach igrzysk olimpijskich w Pjongczangu – odpowiedział chłodno Stoch. Nie pozwolił, by poczucie krzywdy przysłoniło mu racjonalną ocenę sytuacji. Pierwsze medale igrzysk zostały rozdane, Stoch nie widział sensu roztrząsania tego, jaki wpływ na wyniki miał szalejący na skoczni wiatr. Po tygodniu oczekiwania i próbach zapanowania nad stresem zawodnicy Stefana Horngachera wrócili na skocznię, by udowodnić, że niepowodzenie było nieszczęśliwym zrządzeniem losu.
Kiedy z dwoma medalami: złotym z konkursu indywidualnego na dużej skoczni i brązowym w drużynie Stoch opuszczał Pjongczang, powiedział, że całą naukę, która z tego…