Najpierw policja wyjaśniała pomyłkowe przeszukanie w domu dziennikarki, a teraz kontrowersyjny wpis na oficjalnym profilu na TT. – Poczytaj o najważniejszych wydarzeniach z kraju. Poznaj opinie i komentarze. Weź udział w dyskusji.
„Strasznie słabe. Ta dziennikarka podkręca i robi show płacze, ale mimo wszystko przypuszczam, że niestety nasi policjanci mogli pozwolić sobie na różne gadki. Przypuszczam, że skoro w tym domu był podobno taki bałagan jak na melinie to ten wygląd uśpił ich czujność“ – można było przeczytać na oficjalnym profilu policji na TT. Teraz po wpisie nie ma już śladu.
„Ktoś się chyba nie przelogował…“, „ile jeszcze skandalicznych wpisów potrzeba, by zrobić z tym porządek?“ – dociekali internauci. A do sprawy postanowił odnieść się rzecznik stołecznej policji.
„Osobiście przepraszam. To był komentarz użytkownika podany na nasz
profil zupełnie OMYŁKOWO skopiowany dalej. „Złośliwość rzeczy martwych“.
Nie powinno mieć to miejsca. Zamiast – zwracamy uwagę, aby tak nie
pisać nawet w komentarzach skopiowało na profil. Natychmiast usunęliśmy“ – napisał na TT Mariusz Ciarka.
Zdaniem Beaty Biel, nie było jednak komentarza innego użytkownika tej samej treści. „Nie natychmiast, tylko co najmniej 14 minut później. Innego wpisu na TT o takiej treści nie ma“ – podała.
Przypomnimy, w środę wieczorem w powiecie sochaczewskim policjanci realizowali czynności związane z wyjaśnieniem przestępczego procederu wyłudzania kredytów na wielką skalę. Do jednego z mieszkań weszło sześciu funkcjonariuszy. W miejscu tym – jak zakładali – miały się znajdować urządzenia służące do popełniania przestępstw. W domu przebywała kobieta, mężczyzna i dwoje dzieci. Policjanci skuli kobietę kajdankami i zaczęli przeszukiwać mieszkanie.
Interwencja okazała się pomyłką. – W dalszym etapie czynności te urządzenia ujawniono w innym, pobliskim domu i zatrzymano osobę, która prawdopodobnie ma związek ze sprawą – powiedziała rzeczniczka mazowieckiej komendy policji podinsp. Katarzyna Kucharska.
– Jest nam niezmiernie przykro, że doszło do takiej sytuacji. Zapewniamy, że wszystkie okoliczności tej sprawy, a także zachowanie policjantów wykonujących czynności dokładnie zostaną wyjaśnione – podkreśliła.
Kobietą, do której domu pomyłkowo weszli policjanci, była dziennikarka radiowej Trójki Anna Rokicińska.
– Relaksowałam się po pracy, gdy nagle wpadło do domu czterech panów i dwie panie (…)Zakuli mnie w kajdanki i zażądali ode mnie dowodu osobistego. Następnie przeszukano mój plecak, w którym znajdowały się m.in. trójkowy mikrofon i moja legitymacja prasowa – relacjonuje na fecebookowym profilu dziennikarka.
Jak informuje Rokicińska, mimo wyjaśnień funkcjonariusze przeszukali jej mieszkanie w związku z tym, że rzekomo miała być zamieszana w wyłudzenia kredytów i cyberprzestępczość. Działania policji odbywały się na oczach rodziny, w tym dwójki dzieci. – Wszystko trwało trzy godziny, po czym pojawił się człowiek, który powiedział, że to pomyłka – opisuje zachowanie policjantów dziennikarka. Według niej funkcjonariusze poszukiwali kobiety o tym samym imieniu z tej samej miejscowości. Dziennikarka twierdzi, że policjanci byli w czasie akcji agresywni.
– To, jaki był przebieg i jak zachowywali się funkcjonariusze, będzie na pewno zbadane w ramach kontroli – zapewniła Kucharska.