Od czterech lat w lasach Nadleśnictwa Myszyniec dochodziło do regularnych pożarów lasu. Pożar wybuchł także kilka dni temu. Tym razem udało się jednak schwytać sprawcę dzięki monitoringowi leśnemu. Okazał się nim…strażak z ochotniczej jednostki straży pożarnej. Przyznał się, że tylko w tym roku podpalał las kilkukrotnie.
Od czterech lat w lasach Nadleśnictwa Myszyniec dochodziło do regularnych pożarów lasu. Pożar wybuchł także kilka dni temu. Tym razem udało się jednak schwytać sprawcę dzięki monitoringowi leśnemu. Okazał się nim…strażak z ochotniczej jednostki straży pożarnej. Przyznał się, że tylko w tym roku podpalał las kilkukrotnie.
Pożary w Nadleśnictwie Myszyniec wybuchały regularnie od czterech lat. Często były rozległe, a w ich gaszeniu musiały brać udział także samoloty gaśnicze. Od początku leśnicy i straż pożarna byli przekonani, że pożary to robota piromana. Niestety, sprawca przez lata pozostawał nieuchwytny.
Tym razem było jednak inaczej. Gdy kilka dni temu las w Nadleśnictwie Myszyniec zapłonął po raz kolejny, sprawcę udało się szybko zidentyfikować dzięki kamerom z monitoringu leśnego. Podpalaczem okazał się strażak z ochotniczej jednostki straży pożarnej. Policji przyznał, że tylko w tym roku podpalał raz już kilka razy.
Od początku roku na terenach podlegających Lasom Państwowym wybuchły aż 1533 pożary lasu! Szacuje się, że przyczyną 39 proc. pożarów było celowe podpalenie.
Jak podkreślał w ubiegłym tygodniu w rozmowie z TVN24 starszy brygadier Paweł Frątczak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, najczęściej przyczyną pożarów w lasach jest nieodpowiedzialność człowieka. Prosił o rozwagę i przestrzegał przed rozpalaniem ognisk czy urządzaniem grilla na terenach leśnych lub w okolicach.
Zobacz także:
Surowa kara dla nastolatka. Nie wypłaci się do końca życia
Olbrzymi pożar w Tatrach. Ewakuowano turystów