W Turcji odbyły się w niedzielę wybory prezydenckie i parlamentarne. Głosy wciąż są liczone. Na razie na prowadzeniu jest dotychczasowy prezydent Recep Erdogan oraz jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju.
W Turcji odbyły się w niedzielę wybory prezydenckie i parlamentarne. Głosy wciąż są liczone. Na razie na prowadzeniu jest dotychczasowy prezydent Recep Erdogan oraz jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju.
Po raz pierwszy w historii Turcji obywatele wybierali jednocześnie głowę państwa oraz deputowanych do parlamentu. Uprawnionych do głosowania jest ponad 56 mln osób. Lokale wyborcze otwarte były od godziny 8.00.
Największym faworytem tych wyborów jest sprawujący od 2003 r. władzę Recep Tayyip Erdogan.
Do walki o urząd prezydenta stanęło sześciu kandydatów.
Niedzielne wybory były pierwszymi od referendum z 16 kwietnia 2017 r., w wyniku którego system polityczny Turcji zmienił się z parlamentarnego na prezydencki. Od teraz polityk, który zostanie nowym prezydentem, będzie dysponował o wiele większą władzą niż jego poprzednik. Dodatkowo, liczba posłów wybieranych do parlamentu wzrośnie z 550 do 600. Wydłuży się także czas ich kadencji z 4 do 5 lat. Od jutra w Turcji przestanie też istnieć urząd premiera.
Pierwotnie wybory były zaplanowane na listopad 2019 r. Prezydent Erdogan postanowił je jednak przyspieszyć. Decyzję tę tłumaczył koniecznością szybkiego przejścia na bardziej efektywny, jego zdaniem, system rządów prezydenckich.
Według wstępnych sondaży najprawdopodobniej w tej turze nie pojawi się żaden zwycięzca. Druga, rozstrzygająca, miałaby się odbyć 8 lipca.
TV Trwam News/RIRM