Opaska powstańcza jest czymś, co identyfikuje uczestników Powstania Warszawskiego. Noszenie jej przez Mike’a Tysona w nagranym przez niego filmie, jest – według powstańców – profanacją – powiedział w poniedziałek dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. – Poczytaj o najważniejszych wydarzeniach z kraju. Poznaj opinie i komentarze. Weź udział w dyskusji.
Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski, który w poniedziałek był gościem Polsat News, odniósł się do wideo nagranego z okazji zbliżającej się 74. rocznicy Powstania Warszawskiego przez byłego mistrza świata w boksie Mike’a Tysona. Sportowiec zwrócił w nim uwagę m.in. na konieczność pamiętania o uczestnikach zrywu z 1944 r. – Nie wolno nam nigdy zapomnieć o Powstaniu Warszawskim; ci dzielni polscy bohaterowie są dla mnie prawdziwymi mistrzami – mówił.
Jak ocenił Ołdakowski, dzięki wypowiedzi Tysona, „dużo się mówi – na razie w Polsce – o Powstaniu Warszawskim“. – Mam nadzieję, że będzie się mówiło zagranicą – podkreślił i zaznaczył, że „rzeczą, która budzi niepokój, sprzeciw“ jest biało-czerwona opaska, z którą sportowiec wystąpił na nagraniu, a która przypomina tę, którą w czasie powstania nosili jego uczestnicy. Takie użycie polskiego symbolu spotkało się z krytyką wielu internautów.
Zdaniem Ołdakowskiego „w Polsce powstańcy ciągle uważają, że opaska powstańcza jest czymś, co ich wyróżnia“. – Oni nie mieli mundurów, właściwie nie zabrali niczego ze sobą po Powstaniu Warszawskim; czasami mieli legitymację AK-owską, jakieś drobne rzeczy i właśnie opaskę. I oni uważają do dziś, że to jest rzecz, która ich identyfikuje – wyjaśnił.
Pytany o to, czy zgadza się z opinią internautów, że symbol powstania został przez Tysona sprofanowany, Ołdakowski odpowiedział: – Tak uważają powstańcy. Przypomniał, że kiedy rozpoczęła się budowa Muzeum Powstania Warszawskiego pojawił się pomysł, aby podczas obchodów 60. rocznicy wybuchu zrywu wszyscy warszawiacy założyli biało-czerwone opaski jako symbol solidarności z powstańcami. – Powstańcy powiedzieli wtedy zdecydowane „nie; nie można, to jest nasza świętość“. (…) Opaska jest czymś bardzo odświętnym, jest symbolem wyjątkowego momentu – podkreślił.
Ołdakowski zaznaczył jednak, że być może użycie tak ważnego dla Polaków symbolu nie miało na celu umyślnego obrażenia powstańców. – To była inna strefa kulturowa. Być może nie czuli tego, że przekraczają jakieś tabu, coś wyjątkowego, co tutaj, z perspektywy Polski, zostało przekroczone. (…) to, że on (Tyson – PAP) jest ubrany w opaskę, że nawiązuje do powstańców, w polskim rozumieniu – szczególnie powstańców – udaje powstańca, to jest chyba za dużo – podsumował. Zaznaczył jednak, że nie ma w planach żadnej interwencji związanej z takim wykorzystaniem symbolu.
Dyrektor MPW odniósł się także do krytycznych opinii internautów, z których wynika, że podczas niedzielnego spotkania powstańców z prezydentem Andrzejem Dudą, w trakcie których prezydent wręczył weteranom walk ordery i odznaczenia państwowe, Ołdakowski próbował odsunąć od głosu jednego z przemawiających powstańców.
– To jest moment, kiedy długa, oficjalna uroczystość, gdzie wszystko jest opisane co do minuty, nagle została złamana przez jednego z powstańców; my w powstańcach to bardzo szanujemy, że oni potrafią złamać reguły, ale niestety formuła „otwartego mikrofonu“ podczas takich uroczystości jest wykluczona – tłumaczył Ołdakowski. – I kiedy on po kilku minutach nie potrafił przejść do puenty (…), podszedłem dać mu znać, że jest taki moment, w którym – ze względu na to, że słucha go kilkuset kolegów – zmęczonych upałem i obawiających się deszczu, należy to, co chce powiedzieć – powiedzieć – wyjaśnił. – Nie zabraliśmy mu głosu, nie odcięliśmy mu mikrofonu – zapewnił.
Wyjaśniając zaistniałą sytuację dyrektor MPW zaznaczył, że powstaniec wszedł na scenę „zupełnie poza scenariuszem, bo miał jakąś misję powiedzenia (czegoś)“. – Zabrakło w tym precyzji; wykonanie było świetnie, ale później być może emocje, nerwy spowodowały, że ta wypowiedź zaczęła się rwać – ocenił.
Ołdakowski odniósł się także do słów przemawiającego powstańca, który zwrócił uwagę, że uczestnikom zrywu powinno się przyznawać tylko najwyższe odznaczenia wojskowe. – Panie prezydencie, jedyne odznaczenie dla warszawiaków to jest Virtuti Militari – mówił powstaniec.
Jak wyjaśnił Ołdakowski, przemawiający „chciał powiedzieć, że powstańcy powinni dostawać tylko Virtutti Militari jako żołnierze“. – Wielu powstańców dostaje też odznaczenia za działalność społeczną, bo coś, co było wyjątkowe, i co wczoraj również wybrzmiało, to to, że sami powstańcy walczą dalej; walczą o pamięć, żeby ich naśladowcy byli osobami aktywnymi – wyjaśnił dyrektor MPW.