Bez konkretnych zobowiązań, ale z nadzieją na dialog i kompromis zakończyło się spotkanie premiera Morawieckiego z władzami Solidarności ws. wzrostu wynagrodzeń w budżetówce. – Płace w Polsce rosną, więc związek zawodowy upomina się o pracowników budżetówki – powiedziała w programie Wydarzenia i Opinie Maria Ochman (przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność).
Główne postulaty „Solidarności“ to: 12 proc. wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, 8,5 proc. wzrostu płacy minimalnej (co stanowi kwotę 2278 zł, rząd proponuje kwotę 2220 zł) oraz odmrożenie kwoty naliczania funduszu socjalnego, co dałoby wzrost na jednego pracownika rocznie o ok. 300 zł.
Maria Ochman z „Solidarności“ argumentując potrzebę podwyżek odwołała się do słów premiera o dobrej sytuacji gospodarczej w kraju.
– Myślę, że pan premier będzie miał dużo materiałów do przemyśleń po dzisiejszym spotkaniu. To nie jest kwestia wzrostu wynagrodzeń tylko w sferze budżetowej, ale w wielu innych obszarach, na które pieniądze się znajdą – powiedziała Ochman.
„Wątpię czy rząd będzie stać na podwyżki“
– Bo skoro mamy taki wzrost gospodarczy, o którym mówił pan premier, mamy uszczelnienie systemu, mamy środki finansowe, mamy dla jednych grup zawodowych, a dla innych mamy tylko obietnice, wiec czekamy na realizację tych postulatów, które zostały dzisiaj przedstawione – dodała.
Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców przyznał, że jest to dobry argument, jednak co do samych podwyżek pozostał sceptyczny.
– Rząd jest tutaj ofiarą własnej propagandy i ukłon dla związków zawodowych, że potrafią to wykorzystać i trzymać za słowo. Rząd przede wszystkim realizuje wielkie programy socjalne, które są niezwykle kosztowne, nie tylko „500 plus“ ale również obniżenie wieku emerytalnego i wątpię czy będzie go stać na te podwyżki – powiedział Kaźmierczak.
„Ludzie mogą wyjść na ulice“
Sceptycznie do realizacji obietnic rządu podeszli zaproszeni do studia ekonomiści – Piotr Kuczyński i Ignacy Morawski. Według nich czeka nas gorąca jesień, bo rząd najprawdopodobniej nie spełni wszystkich obietnic, a wtedy ludzie mogą wyjść na ulice.
– To jest naturalne, że w momencie kiedy bardzo szybko rosną wynagrodzenia w sektorze prywatnym, a rząd ma ograniczone pole manewru, bo już poobiecywał różnym ludziom, różne benefity, nie może się zgodzić na wszystko, wiec na pewno będzie silna presja ze strony sektora budżetowego, żeby podnosić wynagrodzenia. To będzie temat polityczny – powiedział Ignacy Morawski (ekonomista SpotData).
– Cudów nie ma, przed wyborami samorządowymi, a tym bardziej przed parlamentarnymi prawdopodobnie ludzie wyjdą na ulice, choćby dlatego, że rząd złapał się w pewnym sensie we własną pułapkę. Kiedy ciągle mówisz, że jest cudownie, wspaniale, mamy pieniądze, mamy na wszystko, to te przykładowe pielęgniarki mówią „nam tez powinno coś skapnąć – uważa z kolei Piotr Kuczyński (ekonomista z Domu Inwestycyjnego Xelion).
– Ja wręcz zachęcam do tego, żeby o swoje walczyć. Ja się wcale nie dziwię – dodał Kuczyński.
„Nie wiemy ile zarabia średni Polak“
Goście drugiej części programu wyrazili również wątpliwości co do porównywania płacy minimalnej do średniej wypłaty, ale zgodzili się co do tego, że podwyżki powinny być wprowadzone.
– Na pewno trzeba więcej, tylko porównywanie płacy minimalnej do płacy średniej, jest błędem. Mówi się, że Komisja Europejska chce żebyśmy dążyli do tego, żeby płaca minimalna wynosiła połowę płacy średniej. Tylko, że płaca minimalna podawana u nas, jest fałszowaniem rzeczywistości. Bo mówi się tylko o przedsiębiorstwach, które zatrudniają od 10 osób wzwyż. A tak naprawdę płaca średnia jest dużo, dużo niższa – powiedział Kuczyński.
– Prawda jest taka, że nie wiemy, ile zarabia średni Polak – wtrącił Ignacy Morawski.
„Płaca minimalna w Polsce blisko poziomu dobrego dla gospodarki“
– Międzynarodowy Fundusz Walutowy przeprowadził badania, które pokazują, jaki jest dobry poziom płacy minimalnej. Jeżeli jest za niska wtedy marnujemy część kapitału społecznego, bo część osób zarabia za mało, pracodawcy nie inwestują w te osoby. Ale jeżeli jest za wysoka, to blokujemy niektórym osobom dostęp do rynku pracy. Na przykład tym bardzo słabo wykształconym – powiedział Morawski.
– Badania ekonomiczne pokazują, że optymalny poziom płacy minimalnej to jest 35-40 proc. płacy średniej, wiec w Polsce mamy płacę minimalną blisko takiego dobrego dla gospodarki poziomu – przekonywał Morawski.
Dotychczasowe wydania programu „Wydarzenia i Opinie“ można obejrzeć tutaj .
polsatnews.pl