Na pochylni zbiorczej w kopalni Chwałowice w Rybniku, 650 metrów pod ziemią, znaleziono nieprzytomnego górnika. Mimo dwugodzinnej reanimacji 39-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Przyczynę jego śmierci wyjaśni specjalna komisja.
Na pochylni zbiorczej w kopalni Chwałowice w Rybniku, 650 metrów pod ziemią, znaleziono nieprzytomnego górnika. Mimo dwugodzinnej reanimacji 39-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Przyczynę jego śmierci wyjaśni specjalna komisja.
Na ciało nieprzytomnego górnika, który nadzorował przenośnik taśmowy, natrafiono nad ranem. Natychmiast podjęto reanimację oraz przetransportowano go na powierzchnię. Po dwóch godzinach lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Mężczyzna był ślusarzem, pracował dla firmy zewnętrznej.
– Przyczyny śmierci są na razie nieznane. Okoliczności tragicznego zdarzenia bada specjalna komisja, jej raport będzie znany za kilka dni – poinformował Fakt24.pl Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia Chwałowice.
Jak poinformował „Dziennik Zachodni”, na miejsce tragedii pojechali przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku, aby dokonać oględzin miejsca zdarzenia.
To trzynasta w tym roku śmiertelna ofiara w kopalniach węgla kamiennego. Jednak po raz pierwszy zdarzyło się, że śmierć poniósł pracownik zewnętrznej firmy usługowej.
Tragiczny wypadek na obwodnicy Nysy. Zginęło 5 osób, w tym dziecko
Chłopiec spadł z sześciu metrów w parku linowym