Donald Trump wygłosił we wtorek na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ półgodzinne przemówienie do świata, w którym wyłożył swoje credo w kilkunastu rozmaitych sprawach (przemilczając temat Rosji). Większych zaskoczeń nie było – wszystko, co mówił, słyszeliśmy już wcześniej z jego ust bądź z ust członków jego rządu.
Trump zaczął śmiałą tezą, że prawie żaden inny amerykański rząd nie osiągnął tyle co jego. Te słowa wzbudziły śmiech na sali pełnej światowych przywódców. Trumpa nie zbiło to z pantałyku: – Nie spodziewałem się takiej reakcji, ale OK – skwitował.
Przekonywał, że amerykańska gospodarka jest w świetnym stanie, spada bezrobocie, pojawiają się nowe miejsca pracy, rosną wyceny spółek giełdowych.
„USA są silniejsze, bezpieczniejsze i bogatsze niż przed objęciem przeze mnie urzędu”, perorował. Od Dalekiego do Bliskiego Wschodu
Następnie wspomniał swoje czerwcowe spotkanie z Kim Dżong Unem, które wyraźnie uznaje za swój największy sukces w polityce zagranicznej. Od szczytu w Singapurze Korea Północna nie przeprowadza już testów nuklearnych i rakietowych, zdemontowała część atomowej infrastruktury, zwróciła prochy poległych na wojnie amerykańskich żołnierzy. Ale, zaznaczył Trump, sankcje na Pjongjang pozostaną w mocy do czasu, aż nie nastąpi „denuklearyzacja”.