Start Polish — mix Wagner Prado przed KSW 45: Będę polował na nokaut. Zwycięstwo w Londynie...

Wagner Prado przed KSW 45: Będę polował na nokaut. Zwycięstwo w Londynie to przystanek na drodze po pas

229
0
TEILEN

Trafiłem do UFC cztery lata po tym, jak pierwszy raz wszedłem na salę treningową. Nie miałem odpowiedniego doświadczenia sportowego i emocjonalnego. Ale przes
Wagner Prado: Podczas przygotowań oglądałem jego pojedynki. Ale później zacząłem oglądać swoje. I pomyślałem sobie, że nie mam się czego obawiać. Jestem od niego lepszy i w sobotę go pokonam. Wcześniej o tym nie myślałem, po prostu w każdej walce chciałem wygrać. Dopiero kiedy przeczytałem to, co napisał o mnie na Facebooku Martin Lewandowski, uświadomiłem sobie, że faktycznie znokautowałem tylu rywali. Skoro padają po moich ciosach, to musi coś w nich być. (śmiech) Jestem zawodnikiem, który zawsze chce dać publiczności jak najlepsze show. A nic nie podoba się kibicom bardziej niż widowiskowy nokaut. Postaram się, żeby w Londynie zobaczyli kolejny. Zdobycie pasa KSW jest moim celem. Walka w Londynie będzie kolejnym krokiem w tym kierunku. Dostałem rywala, który ma zapewnić emocjonującą walkę. Kibice dostaną to, na co liczą. Nikt nie będzie żałował pieniędzy wydanych na bilety czy pay-per-view. Pokonanie Nunesa będzie dla mnie przystankiem na drodze do walki o tytuł KSW. W Brazylii każdy zna UFC. Prawdziwi kibice wiedzą jednak też, czym jest KSW. To rozpoznawalna marka, mistrzami tej organizacji byli Fernando Rodrigues Jr i Ariane Lipski. Liczę na to, że dzięki mnie KSW wypromuje się u nas jeszcze bardziej. Może kiedyś uda się zorganizować galę w Brazylii? To by było coś wspaniałego. Zacząłem trenować MMA w wieku 19 lat. Wtedy pierwszy raz trafiłem na salę treningową. Cztery lata później byłem w UFC. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie był dobry moment. Nie miałem odpowiedniego doświadczenia. Sportowego i emocjonalnego. Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Przebyłem długą drogę. Bardzo wzmocniłem się pod względem mentalnym. Czuję się bardzo pewny siebie. Tak, to ja. (śmiech) Trenowałem boks na wysokim poziomie. Stoczyłem jedną profesjonalną walkę. Zmierzyłem się z zawodnikiem, który od 10 lat był w bokserskiej kadrze narodowej Brazylii. Wygrałem z nim, i to w bardzo dobrym stylu. Kto wie, może kiedyś jeszcze wrócę do boksu? Kiedyś byłem hardkorowym fanem. Od kiedy startuję w MMA, trochę się to zmieniło. Czas, który poświęcałem na śledzenie futbolu, teraz wykorzystuję na bycie na bieżąco ze światem MMA. Nadal lubię obejrzeć mecz naszej reprezentacji, chociaż podczas ostatnich mistrzostw świata widziałem tylko dwa. Nie, jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie to jestem strasznie słaby. Pocieszam się tym, że na boisku nikt nie bije się lepiej ode mnie. (śmiech) Siatkówki nie oglądam tak dużo. O tym, że wygraliście z nami w finale mistrzostw świata, dowiedziałem się od polskich dziennikarzy. Zdecydowanie wolę ten sport, kiedy grają kobiety. (śmiech) Chciałbym skupić się na tym, żeby wypromować swoje nazwisko w Polsce. Przed debiutem na gali we Wrocławiu zostałem wspaniale przyjęty przez fanów. Myślę, że Polscy kibice są podobni do japońskich. Rozumieją MMA i wyrzeczenia konieczne do uprawiania tego sportu na najwyższym poziomie. Doceniają i wspierają zawodników, którzy dają z siebie wszystko. Chciałbym pokazać im, na co mnie stać. W ogóle się tym nie przejmuję. Wyleciałem z Brazylii mając 100 kg. Rano [rozmawialiśmy w poniedziałek – red.] trenowałem. Nie zważyłem się, ale myślę że zostało mi ok. pięciu-sześciu kilogramów do limitu kategorii półciężkiej. Najważniejsza przy ścinaniu wagi jest psychika. A ja mam ogromną motywację do działania, jestem bardzo bojowo nastawiony. Problemów na ważeniu nie przewiduję. Przed poprzednim pojedynkiem dla KSW poszło mi bardzo łatwo. Nawet nie wchodziłem do sauny, nie brałem gorących kąpieli. Waga zeszła praktycznie sama. To bardzo fajny pomysł. Więcej kategorii to więcej walk o pasy, a te najbardziej interesują kibiców. Mistrzowskie starcia są najbardziej spektakularne, przyciągają uwagę, pamięta się je długo. Pytanie tylko, czy nawet w takiej sytuacji nie znaleźliby się zawodnicy, którzy próbowaliby obejść przepisy. Wydaje mi się, że właśnie tak by się stało. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie chce grać według przyjętych reguł, tylko nagina je na własną korzyść. Dla takich osób zbijanie wielu kilogramów nadal będzie niebezpieczne. Nie wiem, mogę być wtedy zbyt mocno pochłonięty świętowaniem swojego zwycięstwa. (śmiech) Wydaje mi się, że jeśli walka potrwa dłużej niż dwie rundy, mocno wzrosną szansę Chabiba. Conor będzie niebezpieczny na początku walki, z czasem szala powinna przechylać się na korzyść jego przeciwnika. Przewiduję, że Chabib wygra na punkty.

Continue reading...