Dziennikarz jest nietykalny, a wszelka agresja fizyczna, do której preludium może być zablokowanie samochodu, powinna być ścigana.
Głupcy lub prowokatorzy zaatakowali wychodzącą z warszawskiej siedziby programów informacyjnych TVP na pl. Powstańców, uniemożliwiając jej przez dłuższą chwilę odjazd samochodem. Atakujący krzyczeli, przykładali kartki do szyb samochodu, a nawet pluli na auto. Wyrazom oburzenia ze wszystkich możliwych stron – rządowej i opozycyjnej – nie ma końca. Kozłem ofiarnym może zostać policja, która bodajże nieco opieszale reagowała. Nie dość powtarzać, że tego rodzaju ataki na dziennikarzy, niezależnie od tego, jakimi są dziennikarzami i dla kogo pracują, są absolutnie niedopuszczalne. A więc i my to powtórzmy: tak nie wolno postępować – dziennikarz jest nietykalny, a wszelka agresja fizyczna, do której preludium może być zablokowanie samochodu, powinna być ścigana. Tyle powszechnie powtarzanych oczywistości. Należy wszelako dodać do nich kilka oczywistości nie dla wszystkich oczywistych. Przede wszystkim fizyczne ataki przeciwników rządu na jego zwolenników są czymś absolutnie wyjątkowym, podobnie jak czymś wyjątkowym są natychmiastowe i stanowcze reakcje przedstawicieli władzy na sytuacje zagrożenia, z jakimi spotykają się dziennikarze. Za to ataki zwolenników rządu, a w każdym razie ataki wywodzące się ze środowisk, w których PiS szuka poparcia, takich jak fundamentaliści katoliccy i narodowcy, są na porządku dziennym i żadnych specjalnych reakcji ze strony władz nie wywołują.