Start Polish — mix Kawałek wolnej Polski

Kawałek wolnej Polski

377
0
TEILEN

„Wybuchło powstanie. Wieczorem martwię się o rodziców, którzy nie wrócili do domu. Warszawa dookoła płonie”, zapisał w pamiętniku pod datą 1 sierpnia 1944 roku szesnastoletni Aleksander Dziedzic. Chłopiec mieszkał wówczas z rodzicami, babcią i dwiema…
Przed wojną ojciec Olka pracował w Poczcie Polskiej jako kierownik brygady zakładającej linie telefoniczne i rodzina przenosiła się z miejsca na miejsce. Wojna zastała ich w Worochcie. Kiedy do miejscowości weszli bolszewicy, wszyscy uciekli do Warszawy. Chłopak chodził do szkoły i uczył się na tajnych kompletach, ale nie działał w konspiracji. W Armii Krajowej był natomiast jego ojciec, Wiktor Dziedzic „Żbik”. – W dniu wybuchu powstania ojca Olka zmobilizowano, matka była w pracy, a on został w domu z babcią i siostrami – opowiada Jacek Ogorzałek, regionalista i miłośnik historii z Zielonej Góry.„4 sierpnia. O 10.30 na podwórku ukazali się Niemcy, którzy kazali wszystkim opuścić mieszkanie. Mnie wzięli i prowadzili z resztą osób na plac Kopernika. Stamtąd widziałem, jak moje mieszkanie podpalone przez Niemców spaliło się”, zapisał Olek. Mężczyzn Niemcy popędzili jako żywe tarcze przed czołgami na barykadę przy ul. Mazowieckiej. Jak wspominał Aleksander Dziedzic, domy na ulicy Królewskiej były zburzone i w oddali zobaczył stanowiska powstańcze oraz biało-czerwone flagi. – Mężczyzna idący przed nim został ranny, chłopiec przewrócił się razem z nim, a kiedy się poderwał, zaczął przez gruzy biec w kierunku tych flag – mówi Marek Wojdan, instruktor z Klubu 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Mężczyzna opowiadał, że w tych flagach widział kawałek wolnej Polski. Cudem udało mu się uniknąć niemieckich strzałów. Dotarł do powstańców, którzy wciągnęli go za barykadę. Tam jeden z oficerów zaproponował mu wstąpienie do powstańczego oddziału i tak Olek stał się strzelcem „Rysiem” w Zgrupowaniu „Bartkiewicz” AK dowodzonym przez mjr. Włodzimierza Zawadzkiego „Bartkiewicza”. „Jak opowiada pan Aleksander, trafił do powstania ubrany tylko w krótkie spodenki, koszulkę i sandałki. Miał też zegarek z dewizką, który dostał od dziadka – dodaje Ogorzałek. Oddział walczył w północnym Śródmieściu, w rejonie ulic Świętokrzyskiej, Mazowieckiej, Królewskiej, Marszałkowskiej i Kredytowej oraz placów Napoleona i Małachowskiego.

Continue reading...