28 kwietnia weszła w życie nowelizacja ustawy o charakterystyce energetycznej budynków, w kwestii samych świadectw energetycznych nie wnosi żadnych
28 kwietnia weszła w życie nowelizacja ustawy o charakterystyce energetycznej budynków, w kwestii samych świadectw energetycznych nie wnosi żadnych rewolucyjnych zmian, a co najwyżej kosmetyczne poprawki. Jak wskazują eksperci portalu RynekPierwotny.pl w związku z tym bardzo trudno jest przewidzieć, czy korekta przepisów spełni przypisaną jej przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii zasadniczą misję, czyli nadanie rodzimej certyfikacji energetycznej odpowiedniej rangi.
Świadectwo charakterystyki energetycznej nieruchomości (zwane potocznie certyfikatem lub paszportem energetycznym), to wydany przez upoważnioną osobę dokument, który na podstawie specjalistycznych obliczeń określa potencjalną ilość energii, jaka jest potrzebna do standardowego użytkowania przedmiotowego budynku lub lokalu. Przy obliczeniach uwzględnia się przede wszystkim parametry konstrukcji nieruchomości i sposób jego izolacji, a następnie dokonuje się kalkulacji energii potrzebnej na ogrzewanie-chłodzenie i wentylację pomieszczeń, podgrzewanie wody, oraz – w budynkach użyteczności publicznej – oświetlenie. Otrzymany wynik wyrażony w kWh/m2/rok jest podstawą do zakwalifikowania nieruchomości do odpowiedniej klasy od A do G.
Zasada jest prosta i znana już z urządzeń AGD: im klasa wyższa, tym zużycie energii mniejsze, a więc koszt eksploatacji niższy. Ponieważ certyfikaty są i pozostaną wymagane wyłącznie przy sprzedaży lub wynajmie mieszkań, budynków czy nieruchomości komercyjnych, a także w przypadku nowo wybudowanych obiektów, powinny stanowić silną motywację do oszczędzania energii poprzez modernizację termoizolacyjną istniejących budynków i energooszczędne budowanie nowych. Ma to oczywiście ogromne znaczenie w dobie galopujących cen energii, czy też postępującego zanieczyszczenia środowiska.
Świadectwa charakterystyki energetycznej zostały wprowadzone do krajowych przepisów ustawą z dnia 19 września 2007 r. o zmianie ustawy Prawo budowlane, co było podyktowane koniecznością realizacji założeń dyrektywy 2002/91/WE. Już ówczesny akt prawny na samym wstępie komunikował, że „dla każdego budynku oddawanego do użytkowania oraz budynku podlegającego zbyciu lub wynajmowi powinna być ustalona, w formie świadectwa charakterystyki energetycznej, jego charakterystyka energetyczna”. A zatem już od samego początku swojej misji świadectwa energetyczne obowiązywały przy sprzedaży, wynajmie oraz wznoszeniu nowych budynków.
Przepisy podyktowane koniecznością wprowadzenia w Polsce unijnych standardów certyfikacji energetycznej weszły w życie 1 stycznia 2009 roku, funkcjonują więc w kraju już piętnasty rok z rzędu. Sęk w tym, że w ciągu tych kilkunastu lat przepisy były przez uczestników rynku nieruchomości niemalże całkiem ignorowane, może z wyjątkiem deweloperów mieszkaniowych i komercyjnych, z których część poprzez luki w przepisach często ułatwiała sobie w ten czy inny sposób zadanie.
Sytuacji nie zmienił fakt powołania do życia w 2014 roku osobnej ustawy o charakterystyce energetycznej budynków. Tym razem chodziło o wdrożenie do krajowego porządku prawnego przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego 2010/31/UE z dnia 19 maja 2010 r.