Szef MON Mariusz Błaszczak i wicepremier Jarosław Kaczyński już wielokrotnie udowodnili, że na wojskowości się nie znają, a ich wypowiedzi dotyczące strategii są na poziomie chłopców bawiących się żołnierzykami. W dodatku naginają fakty.
Rząd Tuska w razie wojny był gotów oddać połowę Polski — mówi szef resortu obrony Mariusz Błaszczak w nowym spocie wyborczym PiS.
— Plan użycia Sił Zbrojnych, zatwierdzony przez ówczesnego szefa MON Klicha, zakładał, że samodzielna obrona kraju potrwa maksymalnie dwa tygodnie, a po siedmiu dniach wróg dotrze do prawego brzegu Wisły — mówi Błaszczak w propagandowym spocie.
— Potwierdza to gen. Różański, były dowódca generalny. Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski – podkreśla polityk PiS.
Minister ponownie nagina fakty, aby pasowały do partyjnej narracji. W rzeczywistości kolejne ćwiczenia sztabowe pokazały, że PiS nie zmieniło na razie nic, a skończyło się na zapowiedziach i propagandzie sukcesu.
Wspomniany przez Błaszczaka gen. Mirosław Różański, który w ramach Paktu Senackiego kandyduje do wyższej izby parlamentu, odpowiedział, że „jak będzie rząd PiS bronił Polski, pokazało ćwiczenie ZIMA 20, po pięciu latach rządzenia, zmianie SBN i PSDO, uwzględnieniu systemów, które dopiero wejdą na wyposażenie (F-35, PATRIOT, HIMARS) wróg dotarł do WISŁY w kilka dni“.
twitter.com
Jak Polska miała się bronić?
Wspomniana przez Błaszczaka zmiana dotyczyła weryfikacji założeń obronnych Polski w przypadku ataku ze strony Białorusi i Obwodu Królewieckiego. Doktryna obronna podpisana przez ministra Bogdana Klicha zakładała, że przez około dwa tygodnie Polska broni się samotnie, a po dwóch tygodniach do walki wchodzą siły NATO. W tym czasie Siły Zbrojne RP prowadzą operacje opóźniające.
To oczywiście najbardziej pesymistyczny scenariusz, ponieważ żadna wojna nie wybucha z dnia na dzień, a rolą wywiadu jest zdobycie informacji: kiedy i gdzie przeciwnik uderzy. Przygotowania są widoczne także fizycznie – przeciwnik koncentruje oddziały, zapasy paliw, smarów, amunicji. Wszystko to trwa tygodnie, co pokazały przygotowania Rosjan do inwazji na Ukrainę. O tym, że uderzenie zostanie wyprowadzone, wiedziano już kwartał wcześniej.
Ukraińcy bronili się dokładnie tak, jak planowali polscy generałowie w poprzednim planie – opóźniali ruch rosyjskich kolumn, niszczyli logistykę i w końcu pod Kijowem wyprowadzili dwa silne kontruderzenia, które rozbiły oddziały pod Buczą i Hostomelem.